Gotowy na misję ratunkową, która jest równie uzależniająca, co próba odgadnięcia, ile razy możesz kliknąć jeszcze jeden poziom przed północą? Angry Birds Match 3 to taki match-three, że aż piórka pocierają się ze sobą z ekscytacji! Wyobraź sobie połączenie tych uroczo wkurzonych ptaszków, które wszyscy znamy i kochamy, z klasyczną układanką, gdzie dopasowujesz trzy lub więcej elementów — brzmi banalnie? Ha! Czekaj, aż zobaczysz, jak te świnki próbują ukraść jajka i jak Ty, dzielny gracz, musisz im to uniemożliwić. To jak ratowanie śniadania przed głodnym tłustym świniakiem, tylko że znacznie bardziej kolorowo i z efektem boom od bomb.
Wchodzisz do świata pełnego pstrokatych plansz, gdzie każde dopasowanie to mały triumf, a każde nieudane przetasowanie sprawia, że chcę rzucić telefonem (ale nie rób tego, serio). Twoim zadaniem jest łączyć co najmniej trzy identyczne elementy, by wyczyścić je z planszy — proste, jak obsługa pilota telewizora, ale z twistem! Bo tu nie chodzi tylko o punkty, lecz o to, by na przykład rozwalić specjalne bloki czy zdobyć określoną liczbę punktów, zanim skończą Ci się ruchy. A uwierz mi, czasem masz ich mniej niż cierpliwości po trzecim odcinku serialu bez cliffhangera.
Sterowanie? Bajka! Przesuwasz palcem i voila — bomba wybucha, ptaszek z supermocą szaleje, a Ty czujesz się jak prawdziwy strateg (choć czasem bardziej jak dyplomowany przypadek). No i te power-upy! Łącząc większe grupy, możesz wywołać eksplozje, które sprzątają planszę szybciej niż Twoja mama na wiosnę. A jeśli myślisz, że to koniec, to poczekaj, aż poznasz ptaki z unikalnymi zdolnościami — to jak mieć drużynę Avengersów, tylko z dziobami i skrzydłami. Każdy z nich pomoże Ci w trudniejszych momentach, więc zbieraj je jak pokemonów, tylko bez konieczności biegania po parku.
Ogólnie rzecz biorąc, Angry Birds Match 3 to kolorowy, pełen energii rollercoaster, który przypomina, że nawet walka z zielonymi świniakami może być świetną zabawą. A jeśli masz znajomych, którzy twierdzą, że są lepsi w match-three — zagraj z nimi na PvP (no dobra, to trochę moja fantazja, bo tu głównie układamy plansze, ale zawsze możesz się pośmiać z ich próby przejścia poziomu). No i pamiętaj, że to gra dla każdego — od twojej babci, która uwielbia kolorowe ptaszki, po twojego kumpla, który uważa, że ma nosa do strategii (a potem przegrywa na poziomie pierwszym). Więc chwyć telefon, przygotuj się na trochę piórkowego zamieszania i do dzieła!
