Gotowy na niezły ubaw z Blob Runner 3D? To taka gra, gdzie biegasz bez końca jako... no właśnie, jako galaretowaty stworek, który wygląda jakby ktoś zapomniał o nim w mikrofalówce na zbyt długo. Ale nie daj się zwieść temu miękkiemu wyglądowi – ten blob ma moc! Przebija się przez przeszkody, rośnie i robi się coraz większy, co jest jak fitness dla galaretek, tylko bez potu i siłowni. Ogólnie to klasyczny endless runner, czyli biegasz, skaczesz, omijasz przeszkody i próbujesz nie rozpaść się na kawałki – proste jak konstrukcja cepa, ale wciąga jak serial o superbohaterach.
Sterowanie? Nic prostszego! Masz jeden palec (ech, chyba że jesteś ninja z dziesięcioma), którym machasz w lewo, prawo albo do góry, żeby nasz kolorowy blob wskakiwał na przeszkody lub się ich wystrzegał. A najlepsze jest to, że możesz pochłaniać mniejsze bloby, jakbyś był galaretkowym Pac-Manem, dzięki czemu stajesz się większy, szybszy i bardziej nie do zatrzymania. Szczerze mówiąc, próbowałem to zrobić na żywo i sąsiedzi myśleli, że mam atak epilepsji – tyle było machania ręką.
Gra jest kolorowa jak tęcza po burzy i tak prosta, że nawet moja babcia, która myśli, że joystick to jakiś pilot do telewizora, załapała o co chodzi po pięciu minutach. Ale uwaga – poziomy szybko robią się bardziej wymagające i zaczynasz się czuć jak zawodnik Ninja Warrior, tylko zamiast skakania po platformach, twój bohater jest bardziej jak galareta na patelni. Trochę ślisko, trochę niepewnie, ale mega satysfakcja, gdy uda się przetrwać kolejną rundę!
Jeśli lubisz rywalizację, to Blob Runner 3D rzuca ci wyzwanie na zdobywanie wysokich wyników i timing, który potrafi zawstydzić nawet mistrza tańca na weselu. No i można odblokować różne bloby z unikalnym wyglądem, więc jak już znudzisz się swoją galaretką, masz nową do poprowadzenia przez ten wesoły, pełen przeszkód świat. Polecam gorąco, bo to taki szybki, lekki relaks z nutką chaosu. Także, łap swoją galaretkę i do dzieła – biegniemy!
