Gotowy na prawdziwą górniczą przygodę, w której zamiast łopaty masz myszkę, a zamiast kasku – czapkę z daszkiem i milion pomysłów na minę? Blockminer Run Two Player to gra, która wciąga jak odkurzacz po trzech kawach – serio, nie sposób się oderwać! Wcielasz się w rolę górnika (albo górniczki, bo czemu nie?), przemierzając kolejne poziomy pełne złota, przeszkód i momentów, gdzie możesz krzyknąć O nie, nie znowu!.
Co najlepsze – to nie jest solo wyprawa na księżyc, tylko prawdziwy duet marzeń! Możesz zagrać z kumplem, siostrą, a nawet przeciwnikiem, którego chcesz zdemaskować jako skrytą kopalnianą bestię. Kto zbierze więcej złota, kto uniknie pułapek (czytaj: tych irytujących kolców i przepaści), a kto pierwszy się potknie i zacznie tłumaczyć, że to był błąd kontrolera? Rywalizacja, która sprawi, że nawet sąsiedzi usłyszą wasz śmiech i jęki frustracji.
I jak tu nie wspomnieć o power-upach? To takie magiczne boosty, które sprawiają, że Twój górnik na chwilę zamienia się w superbohatera z latarką o mocy tysiąca baterii AA. Nagle przeszkody stają się mniej straszne, a złoto leci do Ciebie jak darmowe pizza w sobotni wieczór. Nie pamiętam, czy to był skok z podwójnym obrotem, czy turbo boost, ale poczułem się jak ninja górniczy – serio!
Grafika? Jak z kolorowego snu kogoś, kto uwielbia pixel art, ale nie chce się męczyć przy zbyt skomplikowanych widoczkach. Wszystko jest jasne, wyraźne i tak urocze, że nawet po godzinach grania masz ochotę robić screenshota i wysłać mamie, że patrz, co ja potrafię!. Muzyka? Idealnie dobrana, żeby dodawać energii, a jednocześnie nie powodować, że uszy zaczną domagać się przerw na kawę. Taki soundtrack, co to nie pozwala się nudzić ani przez sekundę.
Jeśli lubisz gry zręcznościowe, które są jak dobra pizza – proste, smaczne i idealne do dzielenia się z przyjacielem – Blockminer Run Two Player to strzał w dziesiątkę. Zamiast siedzieć i narzekać, że nic się nie dzieje, pochłoń tę kopalnię śmiechu i emocji. Ostrzegam tylko – możliwe, że po jednej rundzie zapragniesz zagrać jeszcze raz. A jeszcze raz. I jeszcze… no dobra, mamy nowego uzależnionego!