Gotowy na podróż do miejsca, gdzie przetrwanie to sztuka, a budowanie przypomina stawianie klocków Lego po trzech kawach? Wskakuj na pokład Craft Island – takiej wyspy nie powstydziłby się nawet Robinson Crusoe, gdyby tylko miał lepszy sprzęt i odrobinę więcej cierpliwości do zbierania patyków!
Wyobraź sobie: budzisz się na brzegu zupełnie nieznanej, ale cholernie barwnej wyspy. Zero nadziei, zero znajomych, ale za to pełno drewna, kamieni i tajemnic, które aż proszą się, by je odkryć. Twoim zadaniem? Przetrwać, zbudować chatę, a potem może nawet małą metropolię, bo Craft Island to nie tylko gra o tym, żeby przeżyć – to prawdziwa lekcja kreatywności i wytrwałości. Kto by pomyślał, że zbieranie gałęzi może być tak ekscytujące?
Nie oszukujmy się, nikt nie lubi skomplikowanych sterów, a tu zaskoczenie – sterowanie jest tak proste, że poczujesz się jak mistrz świata od razu po pierwszym kliknięciu. Wskakujesz, chodzisz, zbierasz, klik klikasz i już masz narzędzie albo budowlę, która chroni Cię przed deszczem i tym złowrogim królikiem, który wygląda, jakby chciał Cię zjeść. Tak, wiem, też się zdziwiłem.
I teraz najlepsze – crafting i budowanie w tej grze to czysta przyjemność. Od podstawowych narzędzi po bardziej wypasione gadżety, które sprawią, że Twoje życie na wyspie stanie się bajką (albo przynajmniej mniej dramatyczne niż poranek bez kawy). Coś jak składanie mebli z Ikei, tylko bez instrukcji po szwedzku i bez chęci rzucania młotkiem w ekran.
A jeśli myślisz, że to będzie spokojna sielanka, to dopiero się zdziwisz – zmieniająca się pogoda i agresywna fauna (tak, zwierzęta też tu mają ADHD) sprawiają, że trzeba mieć oczy dookoła głowy. Nie zapomnij kontrolować głodu i stanu zdrowia, bo nic nie psuje humoru szybciej niż burczenie w brzuchu, gdy próbujesz właśnie zbudować wieżowiec z patyków.
Podsumowując – Craft Island to mieszanka survivalu, eksploracji i kreatywnego szaleństwa, która sprawi, że zapomnisz o wszystkim, nawet o tym, że masz na sobie dres od trzech dni. Idealna gra, żeby sprawdzić, czy potrafisz przetrwać w stylu Robinson z przymrużeniem oka. Szczerze mówiąc, pierwszy raz, kiedy zacząłem budować chatę, myślałem, że to będzie nuda, ale po chwili miałem łzy śmiechu, bo wyszło jak szałowa chałupa z patyków i liści – stylowo i trochę na dziko. Co tu dużo mówić – wskakuj i daj się porwać tej wyspowej przygodzie!