Gotowy na niezły ubaw i solidną dawkę frustracji? Poznaj Cuphead – grę, która wygląda jakby żywcem wyciągnięto ją z kreskówek z lat 30. XX wieku, a jednocześnie potrafi dać ci w kość jak maraton oglądania teściowej bez przerw na kawę. To taki run-and-gun platformer, w którym biegasz, skaczesz i strzelasz, ale wszystko to w oprawie, która sprawi, że poczujesz się jakbyś cofnął się w czasie do złotej ery animacji. No i przygotuj się na bossy, które są większe niż twoje ambicje po Nowym Roku!
Historia jest prosta, ale wciągająca jak serial na Netflixie, który oglądasz do trzeciej w nocy mimo, że rano trzeba wstać do pracy. Cuphead i jego brat Mugman – bo serio, kto wymyśla takie imiona? – wpakowali się w niemałe tarapaty po nocnym zakładzie z Diabłem (tak, serio, z Diabłem). Teraz muszą zbierać dusze innych pechowców, którzy też nie trafili najlepiej z hazardem. Wędrówka przez kolorowe, ale pełne niebezpieczeństw krainy przypomina trochę rodzinny wypad na działkę – niby sielsko, ale zaraz coś cię pożre albo zaskoczy.
Co trzeba robić? Przede wszystkim biegać po bajecznie zaprojektowanych poziomach, wystrzeliwać wrogów na wszystkie strony i oczywiście walczyć z bossami tak wielkimi, że sam się zastanawiasz, czy nie potrzebują własnej działki na obrzeżach miasta. Każdy level to inna bajka i wymaga od ciebie opanowania genialnego timing’u – bo tu nie wystarczy naciskać przycisków jak szalony, trzeba nauczyć się wzorców ataków, żeby nie skończyć jak zgnieciona puszka po coli. A jak się już trochę odkujesz, możesz zbierać monety i kupować ulepszenia, które dodają smaczku i pozwalają na bardziej wyrafinowane podejście do walki. Bo serio, kto nie lubi mieć ekstra gadżetów, żeby robić więcej zamieszania?
Sterowanie jest proste jak budowa cepa – biegasz, skaczesz, kucasz i strzelasz, a dodatkowo możesz wywołać specjalne zdolności, które robią imprezę na ekranie. To właśnie te specjalne ruchy i parowanie ataków sprawiają, że Cuphead nie jest kolejnym nudnym strzelankowym klonem. Za każdym razem, kiedy uda ci się odpalić timing i perfekcyjnie odbić pocisk, czujesz się jak ninja z kreskówek – albo przynajmniej jak ktoś, kto nie zginął po raz setny na tym samym etapie.
Nie oszukujmy się, Cuphead to taki gierkowy egzamin z cierpliwości i refleksu. Jak masz ochotę na wyzwanie, które jednocześnie cię rozśmieszy i doprowadzi do szału, to trafiłeś idealnie. Grafika i muzyka to uczta dla oczu i uszu – serio, czasem myślałem, że słyszę dźwięki z kreskówek sprzed stu lat, tylko że z dodatkiem turbo adrenaliny. No i co najlepsze? Możesz grać samemu albo z kumplem i zobaczyć, czy znajomi naprawdę są znajomymi, gdy zaczyna się walka o przetrwanie i loot. Cuphead to gra, która nie tylko zabawia, ale i szkoli twoje nerwy, a przy tym wygląda tak dobrze, że aż chce się zrobić przerwę, żeby podziwiać tą kreskówkową rozpierduchę.
Podsumowując – jeśli masz ochotę na coś, co jest jak połączenie kreskówki, ciężkiego treningu ninja i hazardowego zakładu z diabłem (serio, kto z nas nie miał takiego dnia?), Cuphead czeka na ciebie z otwartymi ramionami. A może raczej z otwartymi... kubkami? Bo pamiętaj, Cuphead i Mugman to nie byle kto, to kumple, którzy pokażą ci, co znaczy prawdziwa gra na maksa!
