Gotowy na wyścig, który sprawi, że nawet Twoja babcia przestanie robić na drutach i zacznie kibicować? Death Ships: Boat Racing Simulator to prawdziwa petarda dla wszystkich fanów ekstremalnych wodnych szaleństw! Wcielasz się tu w doświadczonego kierowcę łodzi, czyli takiego wodnego ninja, który zamiast miecza ma kierownicę i odrobinę szaleństwa. Trasy? O kurcze, to nie są spokojne jeziora, tylko prawdziwe tory przeszkód, które wyglądają jakby ktoś wrzucił tam armageddon na sterydach. Czy jesteś gotowy na takie wyzwanie? Ja jeszcze nie, ale już się uczę!
W Death Ships: Boat Racing Simulator nie musisz się ograniczać – masz całą flotę łodzi do wyboru, każda z nich z własnym charakterem i humorem (no może trochę przesadzam, ale serio, różnią się jak kot z psem). Możesz więc dobrać maszyny pod swój styl – czy to turbo rakieta, czy raczej powolny, ale przebiegły krokodyl wodny. A do tego masa trybów gry! Single race, kariera, a może chcesz sprawdzić, czy Twoi znajomi to prawdziwi przyjaciele, gdy zaczniecie się bić o każdy centymetr toru? Bo w PvP na wodzie emocje sięgają zenitu, a pływanie z prędkością światła i unikaniem przeszkód przypomina trochę taniec na linie nad kwasem. No dobra, może nie aż tak, ale wiesz o co chodzi.
Co mnie zaskoczyło? Realistyczna fizyka i animacje! Serio, każda fala, każdy zwrot kierownicą to jak przejażdżka na rollercoasterze, tyle że wodnym i bez ryzyka zalania popcornu na kanapie. Moje pierwsze podejście było jak jazda na rowerze – tyle że rower miał silnik od odrzutowca, a ja zamiast trzymać kierownicę, krzyczałem Co ja robię?!. Ale to właśnie czyni Death Ships: Boat Racing Simulator tak wciągającą – poczucie, że z każdą sekundą możesz albo zdobyć trofeum, albo wylądować w wodzie z hukiem, który słyszała cała dzielnica.
Więc jeśli masz ochotę na trochę adrenaliny, mnóstwo śmiechu i niezapomniane wodne bitwy, ta gra to strzał w dziesiątkę! Dołącz do najlepszych kierowców łodzi, wyciskaj ile się da z swojej maszyny i pokaż, kto tu rządzi na torze. Tytuł mistrza Death Ships czeka – a ja? Ja już sprawdzam, czy mój kapelusz kapitana jest na swoim miejscu!