Wyobraź sobie, że jesteś małą, pikającą i lekko rozgrzaną kuleczką ognia o imieniu Blaze. Tak, dobrze słyszysz – nie smokiem, nie wojownikiem ninja, a właśnie płomiennym stworkiem, który potrafi wskoczyć na każdą platformę niczym parkourowy mistrz... tylko bardziej żarliwy! W FireBlob czeka na Ciebie prawdziwa jazda bez trzymanki, gdzie Twoim zadaniem jest ratowanie przyjaciół przed paskudną Mroczną Mgłą, która bardziej przypomina złośliwą chmurę z piekła rodem niż pogodny deser na upalne dni.
Sterowanie Blaze’em to czysta przyjemność – skaczesz, prujesz, a nawet strzelasz ognistymi kulami, które miażdżą wszystko na swojej drodze. Wyobraź sobie: taka mała kulka, a z niej lecą płomienie niczym z ognistego armaty! Szczerze mówiąc, pierwszy raz grając, próbowałem to naśladować w kuchni przy pomocy zapalniczki… nie pytaj, co z tego wyszło, ale Blaze ma jednak lepsze zdolności przetrwania.
Graj w tym chaosie pełnym lodowych potworów, które wyglądają jakby dopiero co wyszły z mroźnej sauny (i mają chłód, który mógłby wprawić Cię w totalny zawał nerwowy), oraz paskudnych roślin z ambicjami wilkołaka, które chcą Cię schrupać. Generalnie to gra, która każdemu sprawdzi refleks i daje niezły wycisk, ale hej – kto nie lubi trochę ognia i lodu w tym samym garnku, prawda?
W miarę przebijania się przez kolejne poziomy FireBlob odsłania przed Tobą tajemnice tej całej Mrocznej Mgły – serio, kto wpadł na pomysł, żeby złowrogi obłok był Twoim głównym przeciwnikiem? Ale spoko, zbierając artefakty (czyli coś w stylu magicznych bibelotów, które każdy kolekcjoner chciałby mieć), Blaze zyskuje nowe zdolności, które pozwalają mu malować płomieniami wszystko, co stanie mu na drodze.
Podsumowując: FireBlob to istny rollercoaster zręcznościowy z fajerwerkami w roli głównej. Gotowy na przygodę, w której Twoja zręczność i poczucie humoru będą równie ważne jak zdolność do przetrwania w ogniu? Jeśli tak, wejdź do ognistego świata Blaze’a i pokaż, że nie boisz się Mrocznej Mgły ani jej lodowych hycel. Ostrzegam – gra może powodować uśmiech od ucha do ucha i lekki niedosyt po zakończeniu, bo kto by nie chciał być kulką ognia z misją ratowania świata?
