Gotowy na przygodę życia... albo przynajmniej życia emerytowanego superbohatera w kapciach? W Grand Story wcielasz się w nic innego, jak w starszą panią z dalekiej dziury (takiej, gdzie nawet GPS się gubi). Ale uwaga! To nie jest zwykła babcia, która tylko robi na drutach i ogląda seriale (choć i to jest w planie). Ta babcia ma swoją codzienną rutynę, która jest bardziej skomplikowana niż instrukcja obsługi pralki – gotowanie, sprzątanie, podlewanie kwiatków i czekanie na list od ukochanego wnuka. Brzmi sielsko? Cóż, nie do końca!
Bo serio, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak to jest być na drugim końcu świata, gdzie najlepszym wydarzeniem dnia jest... dostarczenie listu? Ta gra to jak połączenie życia babci z thrillerem detektywistycznym – czy ten list w końcu dojdzie? A może zaginie w tajemniczych okolicznościach, jak moje skarpetki w pralce? Grand Story to nie tylko symulator czekania, to także symulator emocji, frustracji i... nadziei. No i trochę samotności, ale bez dramatu, bo babcia przecież ma mocne nerwy.
Muszę przyznać, że od pierwszej chwili, gdy włączyłem grę, miałem wrażenie, że czas zwalnia – trochę jak wtedy, gdy próbujesz przetrwać niedzielne popołudnie bez Wi-Fi. I powiem szczerze, w tej powolności jest coś hipnotyzującego. Kto by pomyślał, że czekanie na list może być takie ekscytujące? Może dlatego, że w końcu wnuk jest jak bohater z serialu Netflixa, który może albo wysłać wiadomość, albo zapomnieć o babci na zawsze. Dramat! Idealna gra, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi naprawdę pamiętają o Tobie, choćby przez list – albo czy po prostu olewają Cię jak ja czasem moje rośliny (sorry, zieloni wojownicy!).
Podsumowując: Grand Story to gra, która zabiera Cię w podróż pełną ciepła, szaleństwa codziennego życia i nutki melancholii, ale z takim przymrużeniem oka, że aż chce się śmiać z własnych nerwów. Więc jeśli masz ochotę na coś, co jest jak spokojny spacer po parku... tylko bez parku i z dużą dawką humoru, to ta babcia i jej list czekają właśnie na Ciebie!
