Siema, ziomeczku! Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o tym, żeby klikaniem zdobywać świat, to Grindcraft jest jak stworzony dla Ciebie. To takie tam incremental (czytaj: klikaj do śmierci) i resource management w pikselowym świecie, który wygląda trochę jak Minecraft po godzinach, tylko bez creeperów, ale za to z milionem bloków do skubania i przerabiania na coś ekstra.
Nie licz na epicką fabułę, bo Grindcraft ma ją mniej więcej taką, jak moja pamięć o obiedzie sprzed dwóch dni – czyli żadną. Tu liczy się jedna rzecz: zbieraj, twórz i ulepszaj, aż palce będą Ci dygotać od klików. Zaczynasz od drewienka i kamienia – czyli jak na survivalu, tylko bez ryzyka zginięcia na pierwszych pięciu sekundach. Potem, jak już się trochę rozkręcisz, odblokowujesz bardziej wypasione materiały i przepisy, które pozwalają budować cuda, o jakich nawet drwal nie śnił.
Sterowanie? Prościzna! Kliknij tu, kliknij tam, obserwuj jak licznik rośnie, a Ty czujesz się jak król świata. A najlepsze jest to, że możesz też mieć chwilę przerwy, bo idle mechanics robią robotę za Ciebie. Jak ktoś Ci powie, że gra nie może być leniwa i wciągająca jednocześnie, to mu pokaż Grindcraft i powiedz, żeby się uczył.
Mechanika gry to totalny miks klikanki i strategii – trzeba pilnować, co zbierasz, co łączysz i kiedy warto zainwestować w ulepszenia. A uwierz mi, planowanie produkcji w Grindcraft potrafi być bardziej wciągające niż oglądanie memów o Januszach na fejsie. A jak już złapiesz rytm, to sukcesywnie będziesz się czuć jak budowniczy wszechświata, tylko bez konieczności składania mebli z Ikei – i dobrze, bo tam nawet instrukcja jest jak kod do rocket science.
Podsumowując: Grindcraft to gra, która zabierze Cię w miniaturową, klikową podróż po świecie bloków, gdzie zarządzanie zasobami i crafting są tak wciągające, że nie zauważysz, kiedy minie kilka godzin, a Twoje palce zaczną błagać o litość. Idealna na przerwę między poważnymi rzeczami – wiesz, jak czekasz, aż woda się zagotuje albo ktoś w końcu odpowie na Twojego smsa. Także klikaj śmiało, bo Grindcraft to czysta frajda i gwarancja, że nuda Cię nie dopadnie (chyba że przestaniesz klikać – wtedy tak!).