Gotowy, żeby zostać największym rekinem w oceanie, bez konieczności brania prysznica po każdej rundzie? HappySharks.io to taka gra online, która wciąga jak wir w umywalce – tylko zamiast brudnych skarpet, zjada się tam inne ryby (dosłownie). Wchodzisz w skórę rekina, który jest trochę jak ten kolega z imprezy – zawsze głodny i gotowy, żeby zjeść kogoś słabszego. Twoim celem? Zgarnąć jak najwięcej punktów i wskoczyć na wyższy poziom, czyli po prostu zostać oceanicznym gangsterem numer jeden.
W HappySharks.io nie ma nudy, bo ryby są tu różne – od tych nieśmiałych, które uciekają szybciej niż Ty na widok rachunku, po takie, które zachowują się jak krzykacze na osiedlu. Każda ma swoje sztuczki i humory, więc trzeba mieć oczy dookoła głowy. A jeśli myślisz, że problemem są tylko ryby, to się grubo mylisz – inne rekiny też nie śpią i chętnie zrobią z Ciebie sushi, a do tego jeszcze trzeba uważać na sieci rybackie, które tykają jak miny w tym podwodnym polu bitwy. Szczerze mówiąc, ta gra to ocean pełen wyzwań, gdzie każdy ruch może skończyć się pływaniem z rybą szybciej niż myślisz.
Jak już zbierzesz trochę punktów (czytaj: trochę pożresz słabszych rybek), możesz rozwinąć swojego rekina – dodajesz mu umiejętności, ulepszasz go i stajesz się coraz bardziej niebezpiecznym łowcą. To trochę jak fitness, ale bez potu i siłowni – no, chyba że pot, to tylko od nerwów, jak ktoś Ci ukradnie najlepszy kęs. Poziomy dostosowane są do każdego – od totalnych noobów, którzy zginą po 5 sekundach, do starych wyg, którzy pamiętają, jak w oceanach pływały jeszcze dinozaury (czyli tacy prawdziwi gracze z krwi i kości).
Co najlepsze, HappySharks.io to nie tylko zabawa dla dzieci (choć maluchy mogą się tu świetnie bawić), ale także dla dorosłych, którzy czasem chcą poczuć się jak drapieżcy bez konieczności wychodzenia z domu (czyt. bez spotkań rodzinnych). Grafika i dźwięki robią robotę – ocean ożywa, a Ty poczujesz się jak kapitan własnej podwodnej mafii. Więc zamiast kolejnego scrollowania fejsa, wskocz do gry i pokaż, kto tu rządzi na tych wodach. Ostrzegam tylko – raz spróbujesz, a potem będziesz myślał o rybach nawet w pracy. Ale hej, takie życie rekina!