Gotowy na niezły ubaw i odrobinę adrenaliny? Wbijaj do Inferno Meltdown – gry, gdzie ogień pochłania budynki, a ludzie krzyczą o pomoc tak głośno, że aż mnie uszy bolą (serio, sąsiedzi już mnie podejrzewają o jakieś harce). Twoim zadaniem jest oczywiście jak najszybciej ugasić pożar, bo inaczej nie zostanie nic poza czarnym dymem i palącym poczuciem winy! No i w międzyczasie zbierasz bonusowe monety, bo przecież nie chcesz biegać z wężem strażackim jak jakiś amator – sprzęt trzeba ulepszać, żeby kolejne wyzwania nie skończyły się katastrofą (albo przynajmniej nie totalną klapą).
Ta gra to połączenie gorącego chaosu z niekończącą się akcją. Wyobraź sobie, że jesteś superbohaterem, tylko zamiast peleryny masz sikawkę, a zamiast złoczyńców – płomienie gotowe zamienić miasto w grillowaną przekąskę. Każdy poziom to nowa okazja, żeby sprawdzić, czy masz nerwy ze stali, albo chociaż szybkie palce, bo inaczej ogień zje ci cały progres szybciej niż pizza w piątkowy wieczór.
Co najlepsze, Inferno Meltdown nie jest tylko o gaszeniu pożarów – to też trochę o zbieraniu tych błyszczących monet, które wyglądają jakby uciekały przed tobą, żebyś się trochę pośmiał i pognał za nimi jak dziecko za ostatnim cukierkiem w sklepie. Dzięki nim możesz ulepszać swój sprzęt – serio, kto by nie chciał mieć węża z turbo-dopalaczem? W końcu po co gasić ogień normalnie, skoro można robić to jak zawodowiec?
W skrócie: jeśli lubisz wyzwania, trochę chaosu i chcesz poczuć, że jesteś bohaterem (albo przynajmniej kimś, kto potrafi nie spalić własnego cyfrowego domu), to Inferno Meltdown jest dla Ciebie jak wybawienie po nudnym dniu. Wciąga jak pożar na pustyni, a satysfakcja z ugaszenia nawet jednego płomienia? Bezcenna. Ale nie mów, że nie ostrzegałem – czasem ogień potrafi być bardziej uparty niż teściowa na imieninach!