Hej, gotowy na coś, co połączy w sobie elegancję królewskiego sportu z poziomem frustracji godnym szukania pilota po kanapie? Poznaj Infinite Golf Star – grę, gdzie zamiast trzymać kije, trzymasz myszkę, a zamiast krzyczeć na partnera, krzyczysz na monitor. Brzmi zabawnie? To poczekaj, aż zobaczysz, jak Twoja piłeczka tańczy balet z fizyką, którą chyba wymyślił jakiś totalny żartowniś!
Zasady są proste jak niedzielny obiad u babci – kliknij i przeciągnij myszką obok piłeczki, wybierz kierunek i siłę uderzenia. Tylko nie przesadź, bo zamiast trafić do dziury, możesz ją wysłać na wakacje poza planszę. Tak, w Infinite Golf Star zdarza się, że piłeczka robi salto i spada z platformy, a wtedy... no cóż, gra się kończy. Żegnaj, golfowa kariero!
Co czyni tę grę prawdziwym wyzwaniem? Przeszkody – a konkretnie te zdradliwe kałuże, które zmieniają Twoją piłeczkę w żółwia na kacu. Spowalniają ją tak, że masz czas na przemyślenia życiowe i ewentualną zmianę planów na wieczór. Idealne, jeśli lubisz dramaty i nienawidzisz prostych zadań.
W sumie, Infinite Golf Star to trochę jak życie – niby wydaje się łatwe, ale jak się nieźle napracujesz, to i tak często lądujesz gdzieś poza torem. No i ta satysfakcja, kiedy w końcu dobijesz do dołka mniejszą liczbą uderzeń – wtedy możesz poczuć się jak mistrz świata, albo przynajmniej swojego salonu. Mój rekord? Prawie jak Tiger Woods po trzech kawach – czyli katastrofa, ale z humorem.
Idealna gra dla tych, co chcą się trochę pośmiać z siebie, sprawdzić refleks i cierpliwość (choć tej ostatniej nie mam za grosz). A jeśli masz znajomych, którzy twierdzą, że golf to nudne babskie hobby – wyzyj ich na pojedynek! Zobaczymy, kto pierwszy wyśle piłeczkę w kosmos... albo pod kanapę.