Jeśli kiedykolwiek marzyłeś, żeby zostać mistrzem cichych kroków, królem podstępu i władcą pułapek, to Król Złodziei jest dla Ciebie niczym skarb ukryty za 500 warstwami laserów (no dobra, może mniej laserów, ale za to pełno szpiegowskich pułapek i stróżów nocnych, którzy mają chyba obsesję na punkcie alarmów). To taka platformówka z multiplayerem online, gdzie Twoim zadaniem jest włamywać się do cudzych lochów, łapać skarby i jednocześnie budować tak zajebiście złośliwe forty, żeby nikt nie podszedł Ci do skarbonki. Brzmi jak plan na weekend, nie?
Wchodzisz do gry jako przebiegły złodziej, którego ktoś ewidentnie wkurzył (albo ukradł mu ulubiony kubek z kawą – wiadomo, to prawdziwa wojna). Twoją misją jest nie tylko odzyskać skradzione skarby, ale też zrobić sobie niezłą markę w złodziejskiej społeczności. Pojawią się tu zdrady, rywalizacje i masa momentów, kiedy będziesz chciał rzucić telefonem o ścianę (ale nie rób tego, serio, ekran boli jak nie wiem co). Każdy poziom to inna opowieść, pełna pułapek, przeciwników i zagadek, które sprawią, że Twój mózg będzie pracował na pełnych obrotach – albo po prostu się zastanowisz, jakim cudem nie zginąłeś po raz setny już.
Sterowanie? Proste jak budowa cepa! Kilka tapnięć i przesunięć palcem, a Twoja postać przeskakuje, wspina się i zwinnie unika pułapek – no prawie jak ninja, ale z więcej błyskiem w oku i mniej powagi. Szczerze mówiąc, pierwsze próby wyglądały u mnie jak balet klauna na lodzie, ale po chwili można się wkręcić i zacząć wyczyniać cuda. No i pamiętaj, timing to podstawa, bo jeden źle wciśnięty przycisk i zamiast złodzieja jesteś nowym lokatorem lochu (bez prawa wyjścia).
Najfajniejsze jest to, że możesz nie tylko kraść, ale też budować własny loch, pełen pułapek, zwariowanych mechanizmów i tak zwanych zaskoczek, które sprawią, że Twoi znajomi zaczną się zastanawiać, czy nadal się z Tobą przyjaźnią, kiedy będą próbowali wykradać Twoje skarby. To trochę jak sprawdzanie, kto na imprezie jest gotów rzucić Ci nóż w plecy – wszystko w duchu zdrowej rywalizacji i śmiechu do bólu brzucha. No bo serio, kto nie lubi zobaczyć, jak ktoś wpada w pułapkę na niedźwiedzia albo zostaje przyklejony do ściany jak taśma klejąca? Ja oglądałem to z popcornem w ręku i nie mogłem przestać się śmiać.
Król Złodziei to gra, która łączy w sobie wyzwania platformówki z strategiczną nutą budowania i obrony własnej twierdzy. To nie tylko test refleksu i sprytu, ale też kreatywności i cierpliwości (przyznaję, zdarzało mi się rzucać klawiaturą, ale to była moja wina). Z uroczym, kreskówkowym stylem graficznym i wciągającą mechaniką, ten tytuł jest jak dobry mem – nigdy się nie nudzi i zawsze poprawia humor. Gotowy na niezły ubaw i masę frajdy? Wskakuj do Król Złodziei i pokaż, kto tu jest prawdziwym mistrzem skradania się!