Ej, masz ochotę na trochę adrenaliny i zabawy w stylu ucieknij albo zginiesz? To Laboratorium Śmierci to jest dokładnie to, czego Ci trzeba! Wbijasz się w rolę bohatera, który właśnie obudził się w miejscu, gdzie normalnie nikt nie chciałby wylądować – niebezpieczne laboratorium pełne uzbrojonych po zęby wrogów, którzy mają ochotę wykończyć Cię zanim zdążysz powiedzieć gdzie jest wyjście?.
Twoim zadaniem jest dać im po głowie, dosłownie i w przenośni. Strzelaj, niszcz, odbijaj pociski, granaty, a nawet promienie Tesli, które wyglądają jakby ktoś próbował zrobić z Ciebie grillowaną kiełbaskę na pikniku z piekła rodem. I serio – jeśli myślisz, że to będzie proste, to znaczy, że jeszcze nie widziałeś tego, jak potrafią latać te wystrzały po ekranie. Czasem mam wrażenie, że gram w jakiś kosmiczny ping-pong z karabinami.
Co jest super to fakt, że Laboratorium Śmierci nie skąpi Ci frajdy – z każdym levelem możesz odblokować nowe, kozackie umiejętności, które pozwolą Ci zmienić zasady gry. To trochę jak dostawać prezenty od losu, tylko że zamiast czekoladek, są to broń i moce, które sprawiają, że wszyscy wrogowie zaczynają się zastanawiać, czy na pewno chcą z Tobą zadzierać.
Muszę przyznać, że na początku myślałem, iż to będzie jakiś nudny, klasyczny shooter, ale już po pierwszej minucie byłem ugotowany jak ziemniak w garnku tej szalonej akcji. I serio, nie pamiętam, czy to był Shift czy Ctrl, ale w którymś momencie odbiłem granat od ściany, który potem trafił jednego z gości – ten moment to było czyste złoto i śmiech przez łzy (bo serio, prawie spadłem z krzesła).
Podsumowując: jeśli masz ochotę na niezłą jazdę bez trzymanki, gdzie możesz sprawdzić, czy Twoje nerwy są tak stalowe jak Twoja celność, to Laboratorium Śmierci będzie dla Ciebie jak gorąca kawa rano – pobudza i nie pozwala się nudzić. Gotowy na niezły ubaw i odrobinę chaosu? No to dawaj, czekają na Ciebie hordy wrogów i masa zniszczeń do zrobienia!