Gotowy na bieg w stylu królowej śniegu spotyka podziemne metro? Little Frozen Subway Temple Run to taka gra, gdzie zamiast szukać WiFi na dworcu, gnasz na złamanie karku przez lodowe tunele, ślizgając się po zamarzniętych torach i zbierając magiczne śnieżynki, bo przecież bez nich jak bez ręki – a przynajmniej bez high score’u!
Wcielasz się w rolę Elsy (tak, tej, co lubi zamrażać rzeczy, nawet swoje problemy), która postanowiła uratować swoje królestwo przed totalnym chłodem. No taki trochę zimowy kryzys, wiecie, jak gdyby ktoś wziął pilot od klimatyzacji i ustawił na -100°. Twoim zadaniem? Przebiec jak najdalej, ślizgać się pod niskimi barierkami, przeskakiwać przez zwały śniegu i unikać lodowych pułapek, które są bardziej zdradliwe niż Twoja kawa po nocnej zmianie.
Sterowanie jest prostsze niż wymówienie antydeszczowy parasol – wystarczy machać palcem na ekranie. Swipe w górę? Skok na poziomie ninja. Swipe w dół? Ciamkanie pod przeszkodą. A do tego jeszcze boczne ruchy, żeby zgarnąć wszystkie lśniące power-upy, które sprawiają, że bieg staje się jeszcze bardziej kosmiczny – od tarcz ochronnych po magnetyczne przyciąganie śnieżynek. Serio, to trochę jak mieć lodowy magnes na kieszeni.
A jeśli myślisz, że to tylko bieganie i zbieranie rzeczy, to się zdziwisz! Możesz przebierać Elsa w różne stroje i gadżety, bo kto powiedział, że bohaterka musi biegać w jednej sukience? Taki stylowy biegacz to podstawa! No i jest cała masa postaci do odblokowania – idealne, żeby pokazać znajomym, kto tu rządzi na lodowych torach.
Ogólnie rzecz biorąc, Little Frozen Subway Temple Run to gra, która jest jak zimowe szaleństwo na lodowisku z dodatkiem adrenaliny i humoru – trochę jak jazda na sankach po ulicy, tylko bez siniaków (chyba). Idealna, jeśli chcesz uciec od codzienności i pośmiać się z tego, jak bardzo śnieg potrafi namieszać. Szczerze mówiąc, po kilku minutach grania miałem wrażenie, że sam zamieniłem się w lodowego ninja – tylko bez magicznych mocy, ale za to z niezłym refleksem palca!