Siema, gracze i gracjuszki! Gotowi na przygodę, która rozkręca się szybciej niż Twoja babcia na dyskotece? Poznajcie Mario i Luigi: Kryształowe Królestwo – grę, w której dwóch braci (nie, nie tych od klocków LEGO) wyrusza na misję, żeby ogarnąć tajemnice i ocalić... no właśnie, Królestwo Kryształów. Kto by pomyślał, że zbieranie błyskotek może być tak epickie! A złoczyńcy? Oczywiście, że czają się gdzieś w cieniu, bo przecież kto by się przejmował spokojnym życiem?
Ta gra to nie jakaś tam bułka z masłem – tu musisz wykorzystać unikalne talenty obu braci. Mario jest trochę jak ten kumpel, co zawsze wpada w kłopoty, a Luigi? No cóż, on jest tym, co ogarnia, żeby z tego wyjść cało. Razem rozwiązujecie zagadki i rozwalacie przeciwników, bo bez współpracy to jakbyś chciał zjeść pizzę bez sera – niby można, ale po co się męczyć?
W Kryształowym Królestwie nie zabraknie też spotkań z różnymi postaciami – od tych, co pomogą, po takich, co wyglądają na miłych, ale w sumie chciałyby Cię zjeść na śniadanie. Zbierasz magiczne kryształy, które są kluczem do nowych mocy i – co ważne – do tego, żeby nie skończyć jako przegryw w starciu z bossami. Mówiąc szczerze, po pierwszej walce myślałem, że moja klawiatura eksploduje, a palce będzie trzeba lepić od nowa, ale potem poszło już z górki (no dobra, z górki po lodzie, ale zawsze coś!).
Walka? To nie tylko wciskanie guzików jak opętany – to prawdziwy test zręczności i strategicznego myślenia. Musisz wykorzystać każdy trik Mario i Luigiego, żeby nie skończyć jak ten typ spod sklepu, co zgubił klucze i portfel na raz. A jeśli lubisz podkręcić temperaturę, jest tryb multiplayer, gdzie możesz albo współpracować, albo wyzywać kumpli na pojedynek – sprawdź, kto naprawdę zasługuje na miano mistrza Królestwa Kryształów. Ostrzegam, poziom zazdrości po przegranej może sięgnąć zenitu!
Podsumowując: Mario i Luigi: Kryształowe Królestwo to przygoda pełna śmiechu, akcji i błyskotek, które sprawią, że nie wyjdziesz z domu przez długie godziny. Tajemnice, bossowie, magiczne kryształy i nieprzewidywalne zwroty akcji – czego chcieć więcej? No dobra, może tylko paczki chipsów pod ręką. Więc wbijaj, bo Królestwo samo się nie obroni!
