Ej, jeśli myślisz, że Mario to tylko skoczek z czerwonym daszkiem, to czas na nowy rozdział w jego karierze – poznaj Mario Saves Christmas, czyli Mario w roli świątecznego superbohatera! Tak, dobrze czytasz – nasz ukochany hydraulik tym razem nie biega za grzybami, tylko ratuje Boże Narodzenie przed totalną katastrofą. Bo kto ukradł choinkę i prezenty? No oczywiście Bowser, bo przecież bez odrobiny dramatu święta nie byłyby świętami.
Gra jest jak klasyczna przygoda Mario, tylko z dodatkiem świątecznego piernika (i to nie tego do jedzenia, chociaż głód też się pojawia). Wchodzisz w buty Mario i skaczesz, unikając przeszkód, zbierasz złote monety (bo kto by nie chciał trochę świątecznego hajsu?), a do tego zaliczasz epickie ścienne akrobacje, które nawet parkour może ci pozazdrościć. Powiem szczerze, próbowałem skakać po ścianach jak Mario i... cóż, mam kilka siniaków, ale przynajmniej było śmiesznie.
Power-upy w tej grze to nie żadne nudne bajery – to prawdziwy zestaw magii, który sprawia, że czujesz się jak profesjonalny mistrz świątecznych misji. Wskocz na chomika z gwiazdką, który da Ci turbo skok, albo zbierz bombę śniegową, żeby zrobić niezły bałagan Bowserowi. A najlepsze jest to, że możesz to robić praktycznie wszędzie – czy to na Nintendo Switch w tramwaju, czy na Xbox One w domowym fotelu, albo na PlayStation 4 podczas rodzinnej imprezy (dzięki czemu wreszcie masz wymówkę, żeby nie pomagać w przygotowaniach).
Co do trybów – no cóż, to raczej solowa misja Mario, ale serio, sama zabawa jest tak wciągająca, że nie zauważysz, jak godziny lecą szybciej niż Mario po turbo boostach. A jeśli masz młodsze rodzeństwo albo kuzynów, to będziecie się śmiać jak szaleni, bo Mario ratuje święta to mieszanka akcji i humoru, która idealnie sprawdzi się na rodzinne granie (nawet jeśli tata próbuje pomóc i ciągle wpada pod przeszkody).
Podsumowując – jeśli chcesz poczuć świątecznego ducha, który zamiast kolęd gra na konsoli, a do tego lubisz trochę szaleństwa i klasycznego Mario, to Mario Saves Christmas to strzał w dziesiątkę. No, chyba że twoja choinka jest już w salonie, ale hej, nigdy nie jest za późno na ratowanie świąt!