Ej, słuchajcie! Jeśli kiedykolwiek marzyliście o tym, żeby poczuć się jak kierowca wyścigowy na sterydach, ale bez potrzeby wychodzenia z domu (czyt. bez ryzyka rozbicia sobie nosa o własny stół), to Marvelous Hot Wheels jest dla Was jak znalazł! Ta gra to istny rollercoaster adrenaliny, tylko zamiast kolejek górskich mamy tu asfaltowe szaleństwo, a zamiast krzyków dzieciaków – ryk silników i świst powietrza.
Wyobraźcie sobie: wsiadacie za kierownicę swojego malutkiego, ale piekielnie szybkiego autka z serii Hot Wheels i startujecie w wyścigu, który jest tak szybki, że aż mruganie okiem grozi utratą pozycji. Ale spokojnie, żeby ogarnąć topkę, nie wystarczy tylko pedał w podłogę – trzeba też pokazać, co potrafią Wasze palce na kontrolerze i… trochę odwagi, bo w Marvelous Hot Wheels szaleństwo to program! Wykonujecie odważne akrobacje, które sprawią, że nawet kaskaderzy z hollywoodzkich filmów będą Wam zazdrościć.
Na początku pomyślałem, że to będzie zwykły wyścig – szybko, prosto, nudno. A tu zonk! Miejskie drogi w tej grze to istny labirynt szaleństwa: zakręty, rampy, skoki, i czasami czuję się jak pilot myśliwca w miniaturowej wersji, bo prędkość i zwroty akcji robią robotę. A gdy już wpadniesz w rytm, ciężko się oderwać – to trochę jak z tymi chipsami, niby na jeden wystarczy, a potem nagle masz pustą paczkę i zastanawiasz się, jak to się stało.
Nie ma co ukrywać, Marvelous Hot Wheels to też świetny sposób na sprawdzenie, czy Twoi znajomi to faktycznie ziomki, czy raczej wrogowie pod przykrywką – nic tak nie ujawnia prawdziwego charakteru jak walka o ostatni boost czy miejsce na podium! A jak już uda Ci się przelecieć nad rampą, wykonać flipa i wyprzedzić wszystkich – czujesz się jak król asfaltu, nawet jeśli Twoja mama nadal mówi, że powinnaś iść na coś normalnego.
Więc, gotowy na niezły ubaw, szczyptę szaleństwa i trochę dymu spod opon? Odpal Marvelous Hot Wheels, wciśnij gaz do dechy i pokaż, kto tu rządzi na miejskich torach! Ostrzegam tylko – możliwe, że po kilku rundach zaczniesz mówić do swojego pilota jak do najlepszego kumpla. No bo czemu nie?