Wyobraź sobie, że wchodzisz do Maze Tower – takiej mrocznej drabiny do nieba, gdzie każdy zakamarek wygląda, jakby sam Cthulhu zapomniał, że tu nie wypada się chować. Ta gra to nie jest zwykły labirynt, no nie – to prawdziwy rollercoaster dla twojego mózgu i... nerwów! Bo jak tu myśleć spokojnie, kiedy zza rogu może wyskoczyć coś, co wygląda jakby z horroru wyciągnięte, a ty jeszcze nie ogarnąłeś, który klocek puścić, by przejść dalej?
Maze Tower to taka mieszanka logicznej gimnastyki z dreszczykiem grozy, co sprawia, że poczujesz się, jakbyś próbował rozwiązać sudoku podczas seansu Egzorcysty. Z jednej strony łamiesz głowę nad zagadkami, a z drugiej – serce wali ci jak oszalałe, bo wiesz, że każda twoja decyzja może być tą ostatnią... albo przynajmniej tą, która skończy się jak facepalm stulecia.
Wchodzisz w te mroczne korytarze, a one chowają przed tobą ukryte przedmioty i potwory, które mają na imię Spójrz za siebie!, Biegnij! albo No jak mogłeś to przepuścić?!. Serio, to idealny trening na to, jak nie panikować, kiedy twoja postać nagle robi breakdance w strachu, a ty już myślisz, czy nie lepiej byłoby zamówić pizzę i zrobić maraton serialowy.
Decyzje musisz podejmować szybciej niż kurczak przed mikserem – jedno potknięcie i spadasz z wieży jak gwiazda rocka bez sceny. Ale tu jest haczyk – jest mnóstwo dróg, ścieżek i zakrętów, a tylko ci, co mają w głowie więcej niż tylko memy, odkryją prawdziwą tajemnicę wieży. Więc, jeśli masz w sobie choć trochę Sherlocka Holmesa z dodatkiem Indiana Jonesa, to Maze Tower jest dla ciebie jak znalazł.
Podsumowując: jeśli chcesz się poczuć jak Indiana Jones na sterydach z elementami escape roomu, a przy okazji trochę podszkolić nerwy i logiczne myślenie – Maze Tower czeka. Tylko pamiętaj, żeby mieć pod ręką kubek kawy, bo ta przygoda potrafi wybudzić nawet największego śpiocha. No i, co najważniejsze – gotowy na niezły ubaw i trochę dreszczyku? Bo ta wieża nie wybacza nudziarstwa!