Jeśli kiedykolwiek marzyłeś, żeby mieć własnego wirtualnego kotka, który nie zrzuca wszystkiego ze stołu, to Mój Kotek jest grą dla Ciebie! Ta casualowa symulacja przenosi cię do mięciutkiego, puchatego świata, gdzie możesz adoptować i wychować swojego futrzastego kompana – od rozbrykanej kulki sierści po dostojnego mruczka, który rozczuli nawet największego twardziela.
W Mój Kotek twoim zadaniem jest spełnianie podstawowych potrzeb twojego małego futrzaka – karmienie, czesanie, zabawa, no i oczywiście – nie pozwolić mu wskoczyć na klawiaturę, bo tam to już wiadomo, chaos murowany! A tak na serio, to opieka nad kotkiem to prawdziwa jazda bez trzymanki, bo im bardziej dbasz o swojego puchatego przyjaciela, tym więcej odblokowujesz nowych gadżetów, zabawek i mini-gier, które sprawiają, że ta wirtualna przygoda robi się jeszcze bardziej kolorowa i zabawna.
Sterowanie? Luzik arbuzik! Wystarczy kliknąć lub stuknąć paluchem, żeby nakarmić, pogłaskać czy rzucić piłeczkę. Nic skomplikowanego – żadnych combo, żadnych przycisków, które zapomnisz gdzie są. Prawie jak obsługa pilota do telewizora, tylko że zamiast zmieniać kanały, zmieniasz nastrój twojego kociaka z mruczek na koci terrorysta.
Mechanicznie Mój Kotek to taki delikatny miks zarządzania zasobami, czyli czasu i cierpliwości, z lekką symulacją życia kota, który – szczerze mówiąc – często ma mniej planów niż ja w poniedziałkowy poranek. W grze nie brakuje też imprez kocich (czytaj: playdatów, konkursów i wyzwań tematycznych), które sprawiają, że mimo spokojnego klimatu, nigdy nie jest nudno. Idealna opcja, żeby się odstresować po pracy, bo tu możesz być najlepszym przyjacielem kota bez konieczności sprzątania po jego wybrykach (przynajmniej na razie).
Podsumowując, Mój Kotek to idealna gra dla wszystkich, którzy lubią słodkie, proste i kojące rozgrywki. Niezależnie czy jesteś kociarzem od kołyski, czy po prostu chcesz na chwilę zapomnieć o świecie, ten wirtualny futrzak zrobi z twojego dnia małą, pozytywną rewolucję. A jak mówi moje ulubione powiedzenie: kotek w grze to mniej problemów niż kotek na kanapie. No, chyba że zapomnisz nakarmić – wtedy dramat!