Gotowy na przygodę, która jest jak połączenie rodzinnego pikniku z dwoma garściami potworów, strategicznym planowaniem i odrobiną moralnych dylematów? Wbijaj do Nie jestem potworem: chcę żyć – gry, która jest jakby ktoś wziął RPG, podrzucił mu trochę przygodówki, dodał szczyptę zarządzania i wymieszał to wszystko w lesie pełnym uroczych (i nie do końca) potworów.
Wyobraź sobie: jesteś opiekunem bandy dziwacznych stworków, które mieszkają w przepięknym, choć trochę niebezpiecznym lesie. Twoim zadaniem jest nie tylko pilnować, żeby nie zjadły się nawzajem (chociaż czasem wygląda to jakby na to czekały), ale też zbudować im taką potworną społeczność, żeby nawet największy złośliwiec z zewnątrz nie miał nic do gadania. Przetrwanie? Sprawa życia i śmierci. Akceptacja? No jasne, bo przecież każdy potwór ma swoje uczucia (nawet jeśli czasem wyglądają, jakby robili miny do selfie z grobowca).
Już na start poznajesz całą ekipę – są tam takie potwory, że nawet Netflix by się zawstydził przy tworzeniu kolejnego hitu. Każdy ma swoją historię, charakterek i oczywiście unikalne moce – serio, jeden z nich potrafi robić kawę... no dobra, może nie kawę, ale coś równie epickiego! W trakcie gry będziesz budować z nimi relacje, odkrywać skrywane tajemnice i podejmować decyzje, które wpływają na los całej potwornej paczki. Moralne dylematy? Tutaj masz ich więcej niż w codziennych rozterkach, czy zjeść pizzę na śniadanie.
Sterowanie jest proste jak drut – klik, klik, ruszaj i gadaj z potworami, zbieraj śmieci (a właściwie zasoby), rozbudowuj swoją dziwaczną społeczność i planuj, kiedy zatrudnić kolejnego potwora do roboty na pełen etat. No bo serio, kto inny poświęci się zbieraniu magicznych jagód albo pilnowaniu, żeby las się nie zapalił? Tak, to jest gra, gdzie planowanie jest jak układanie puzzli – każdy ruch ma znaczenie, ale czasem też trzeba improwizować, bo potwory potrafią mieć własne zdanie (a czasem po prostu robią burzę w chatce na drzewie).
Klimat? Cudowny! Kolorowy las, który aż chce się eksplorować, potwory, które z jednej strony są trochę przerażające, a z drugiej – jak ekipa z osiedlowej paczki, no i fabuła, która nie daje się nudzie. Ogólnie to coś jakby ktoś powiedział: Hej, a może tak zamiast kolejnej strzelanki, zrobimy grę o potworach, które chcą po prostu żyć i mieć swoje małe, potworne społeczeństwo? No i wyszło genialnie.
Podsumowując: Nie jestem potworem: chcę żyć to gra, która nie tylko bawi, ale i wzrusza (tak, serio, nawet ja nad tym polskim lasem czasem się wzruszyłem). Idealna dla tych, którzy lubią historie z głębią, uwielbiają nietuzinkowe postacie i chcą sprawdzić, czy potwory wcale nie są takie złe, jak mówią. A jeśli masz znajomych, którzy twierdzą, że potwory to tylko straszaki – wyciągnij ich na wspólne granie i zobacz, czy przetrwacie bez wzajemnych wyzwań na śmierć i życie (albo przynajmniej bez wzajemnych bluzgów). Generalnie mówiąc: potwornie fajna sprawa!