Okej, wyobraź sobie grę, która jest jak impreza urodzinowa dla Twojego mózgu i załamanie nerwowe dla Twojej cierpliwości, ale w wersji totalnie zabawnej i bez żadnych traum. Oto Niemądre sposoby na śmierć 3, czyli kontynuacja serii, która udowadnia, że umieranie nigdy nie było tak przyjemne – no, przynajmniej wirtualnie!
W tej grze wcielasz się w rolę ratownika-chwasta, który musi zapobiec katastrofom przeróżnych postaci – słodkich, niezdarnych i kompletnie pozbawionych instynktu samozachowawczego. Wyobraź sobie, że każdy z nich to taki żywy magnes na wypadki godne memów, a Ty masz za zadanie ich uratować, zanim zrobią coś naprawdę głupiego (a w sumie to i tak niekoniecznie, bo przez to właśnie jest zabawnie!).
Mini-gry są tu jak fast-food dla mózgu: krótkie, soczyste i zaskakujące. Każda wyzwanie to inny, absurdalny scenariusz – musisz uciekać, unikać, wymiatać, czy rozwiązywać łamigłówki, zanim zegar wybije kres ich szalonym przygodom. I powiem Ci, że czasem miałem wrażenie, że to jakiś test na refleks i umiejętność kombinowania w stylu ninja, tylko że bardziej… no bez sensu, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu!
Sterowanie? Prostsze niż obsługa pilota do telewizora po trzech kawach. Wystarczą szybkie tapnięcia i przesunięcia palcem, a Ty już jesteś na dobrej drodze, żeby uratować kolejnego bohatera przed jakimś epickim fail’em. Serio, nawet moja babcia by dała radę, a ona jeszcze ciągle myśli, że Facebook to czarna magia.
A to, co najbardziej wkurza, a zarazem bawi, to fakt, że nigdy nie wiesz, co za zwariowaną pułapkę wymyślą twórcy. Raz trzeba będzie uciekać przed ptakiem, który najwyraźniej przeszedł trening w sztuce demolki, a innym razem rozwiązywać zagadki szybciej niż Twój szef potrafi powiedzieć deadline.
Podsumowując, Niemądre sposoby na śmierć 3 to taki rollercoaster absurdu i śmiechu, który zabierze Cię w podróż po świecie, gdzie nawet najgłupsze pomysły mają sens (albo przynajmniej potrafią wywołać uśmiech). Idealna gra na szybkie oderwanie się od rzeczywistości – bo powiedzmy sobie szczerze, kto nie chciałby czasem znowu być dzieckiem, które kompletnie nie ogarnia, co się dzieje, ale za to świetnie się bawi?