No więc, wyobraź sobie, że jesteś takim świeżakiem, co dopiero co wbił się do świata pełnego zombie – i to nie takich, co śpiewają w chórku, tylko tych, co marzą o Twoim mózgu jak o weekendowym przysmaku. Tak właśnie wygląda Noob vs Zombies, czyli gra, w której stajesz się bohaterem... albo przysmakiem. Ale spokojnie, na razie więcej bohater niż przekąska!
Twoja misja? Przeżyć apokalipsę, mając pod pachą drużynę pełną osobników o unikalnych zdolnościach – serio, każdy z nich to niecodzienny zestaw talentów. To trochę jak zbieranie składników na sałatkę, tylko zamiast warzyw masz ludzi, którzy potrafią siekać zombie na kawałki, rzucać granatami albo, nie wiem, robić magiczne sztuczki. Im mocniejsza ekipa, tym większa szansa, że nie zjesz zębów podczas walki z hordami tych nieumarłych entuzjastów fast foodu.
A teraz najlepsze: Noob vs Zombies to nie tylko bezmyślne strzelanie. Masz do odkrycia całą masę lokacji – od zdewastowanych miast, przez opuszczone fabryki, aż po jakieś tajemnicze bunkry, gdzie nawet światło nie chce zaglądać. Każde miejsce skrywa zagadki i niespodzianki – serio, czasem czuję się jak Indiana Jones, tylko że mój kapelusz to stara czapka z daszkiem, a zamiast węża łapię za siekierę.
Nie zapominaj też o wyposażeniu – bo jak wiadomo, dobre narzędzia to podstawa. W Noob vs Zombies możesz zdobywać coraz lepsze bronie i gadżety, które sprawią, że Twój noobowaty bohater stanie się twardzielem godnym filmów akcji. No i tu jest ta cała magia: im więcej ulepszeń, tym większa szansa, że to nie Ty będziesz chodzącym kebabem dla zombie, ale ich największym koszmarem.
Podsumowując: Noob vs Zombies to taka mieszanka adrenaliny, śmiechu i trochę zdziwienia, co za absurdalne sytuacje mogą Ci się przytrafić, gdy próbujesz przeżyć apokalipsę pełną marnych nieumarłych. Idealna gra dla każdego, kto lubi akcję, zabawę i wyzwania – no i dla tych, którzy chcą sprawdzić, czy ich znajomi naprawdę są kumplami, czy tylko czekają, żeby podrzucić Cię zombie. Gotowy na niezły ubaw? Bo ja po pierwszej rundzie śmiałem się tak, że zapomniałem, że miałem się bać!