Gotowy na niezły ubaw w średniowiecznym stylu, ale bez tych nudnych rycerzy w lśniących zbrojach? Onslaught! Arena to szybka strzelanka zręcznościowa, która zrobi z Ciebie prawdziwego pogromcę orków i całej tej potwornej ferajny. Wyobraź sobie miks klasyków jak Archon, Smash TV, Geometry Wars i Gauntlet – tylko, że teraz w klimacie fantasy, gdzie zamiast joysticka masz topór bojowy w dłoni (no dobra, wirtualnie, ale pomarzyć zawsze można).
Wchodzisz na arenę – nie, nie tą z mięsnym stoiskiem na miejskim targu, tylko taką, gdzie zamiast kibiców masz horda wściekłych orków i innych potwornych stworów, które najwyraźniej nie dostały zaproszenia na spokojny wieczór przy kominku. Twoim zadaniem jest chronić zwykłych ludzi (tak, tych, którzy nie mają zamiaru walczyć, tylko spokojnie naprawiają dachy). Wbijasz się w wir akcji, rzucając toporami, sztyletami, a jak jesteś w nastroju na coś bardziej pirotechnicznego – strzelasz kulami ognia. Brzmi jak impreza, na którą każdy marzy, żeby nie zostać zaproszonym?
Początkowo myślałem, że to kolejna sztampowa strzelanka, ale Onslaught! Arena zaskoczyła mnie totalnie! Zwłaszcza kiedy podczas pierwszej walki nie pamiętałem, czy rzucałem toporem, czy po prostu machałem rękami jak szalony – wynik? Orcy padali jak muchy na świeżo posypanej podłodze. Cała ta dynamika i pęd akcji to coś, co sprawi, że nawet najbardziej oporny gamer poczuje się jak na rollercoasterze bez pasów – trochę przerażająco, ale nie sposób się oderwać.
Co więcej, gra pozwala odblokować nowe bronie, więc możesz przeistoczyć się z niezdarnego amatora w prawdziwego mistrza areny – wyposażonego w broń, która miażdży orczy nos jak szpadel chwasty w ogródku babci. Idealna zabawa, żeby sprawdzić, czy Twój kumpel to faktycznie kumpel, kiedy zaczynacie się nawzajem wyzywać na arenie i rywalizować o tytuł najtwardszego wojownika.
Podsumowując: jeśli masz ochotę na dawkę śmiechu, trochę chaosu i szczyptę średniowiecznego klimatu (bez konieczności mycia zbroi), Onslaught! Arena to strzał w dziesiątkę. A jak nie trafisz – cóż, przynajmniej możesz obwinić orków, że się za szybko ruszają. Polecam z całym sercem i toporem w dłoni!