Gotowy na owocowy rollercoaster emocji? Owocowy Mahjong to taka gra, która bierze klasycznego mahjonga, wrzuca go do blendera z toną soczystych owoców i miesza, aż powstanie coś, co aż chce się jeść palcami (ale nie rób tego, serio, ekran nie lubi śliny). To typowa gra logiczna z gatunku tile-matching, czyli dopasuj parę, tyle że w wersji owocowo-figlarnie kolorowej!
Twoim zadaniem jest wyczyścić planszę z identycznych płytek, zanim skończy się czas albo zgubi Ci się cierpliwość (a tej ostatniej nigdy nie mamy za wiele, prawda?). Każdy poziom to jak spacer po sadzie pełnym jabłek, gruszek i innych owocowych rozkoszy – serio, aż chce się tam siedzieć i nie ruszać palcem, ale niestety trzeba klikać! Poziomy wyglądają tak ładnie, że możesz prawie poczuć zapach świeżych jabłuszek – choć pewnie to po prostu efekt świetnej grafiki i trochę Twojej wyobraźni.
Na start myślałem, że to kolejna nudna układanka, ale już po pierwszych klikach poczułem, że to będzie coś więcej. Każde dopasowanie to małe bam! satysfakcji, a animacje znikających płytek są tak przyjemne, że aż szkoda, że nie można ich powtarzać na okrągło (może kiedyś w aktualizacji?). Sterowanie jest banalne – kliknij albo tapnij palcem (dla tych, co grają na telefonie), wybierz dwie takie same płytki i patrz, jak plansza powoli się opróżnia. Idealne dla tych, którzy lubią mieć wszystko pod kontrolą, ale też dla tych, którzy lubią trochę chaosu, bo czasem trzeba kombinować jak ninja, żeby odkryć ukryte płytki.
Co więcej, plansza nie stoi w miejscu – po każdym dopasowaniu płytki przemieszczają się, żeby zapełnić dziury, więc nie ma nudy! A jeśli utkniesz jak ja ostatnio, kiedy próbowałem ratować sytuację po 3-minutowym przyglądaniu się planszy, są power-upy. Dają extra czas albo mieszają kafelki, czyli trochę jak magiczne sztuczki w rękawie, kiedy już naprawdę trzeba się wykazać sprytem i odrobiną szczęścia.
Generalnie Owocowy Mahjong to taki relaks na poziomie kocyk, herbata i zero myślenia o dorosłości – idealny, żeby wpaść na chwilę i poczuć się jak mistrz sadownictwa, który zna każdy owocowy sekret tej gry. No i serio, jeśli chcesz trochę rozruszać szare komórki, ale bez bólu głowy, to jest gra dla Ciebie. A tak na marginesie – czy tylko ja czułem się, jakbym zbierał owoce do koszyka na babciny targ? No, chyba czas na kolejną rundę!