Ej, pamiętacie Pacmana? Tego żółtego kuliśka, co nie miał życia prywatnego, bo non stop biegał po labiryncie i zjadał kuleczki jak na diecie cud? No to teraz mamy Pacman Adventure – czyli klasyka na sterydach! To akcja-arcade, która łapie tę samą szybką jazdę i wyzwania, co oryginał, ale dodaje trochę współczesnego sosu. Idealne dla tych, co chcą poczuć nutkę nostalgii, ale też dla świeżaków, którzy dopiero chcą się przekonać, że gry sprzed ery smartfonów też potrafiły mieć pazur.
W Pacman Adventure znowu wchodzisz w skórę naszego żółtego bohatera, który biega po kolorowym labiryncie, łykając kropki jakby to były praliny od babci. Ale uwaga! Wokół czają się znani i lubiani upiory: Blinky, Pinky, Inky i Clyde – czyli banda, którą niekoniecznie chciałbyś spotkać na imprezie, chyba że masz w zanadrzu power pellet, czyli takie superpigułki dające chwilową nieśmiertelność. Wtedy roles get reversed i Pacman zaczyna gonić duchy, żeby zgarnąć ekstra punkty. Brzmi banalnie? No jasne, aż do momentu, kiedy próbujesz tego zrobić bez skończenia jako duchowa przekąska!
Sterowanie? Proste jak budowa cepa. Może klawiszami albo przesuwaniem palcem na ekranie – jak kto woli. Idealne dla każdego, nawet dla babci, która dopiero co odkryła, jak działa smartfon (ale serio, babciu, nie próbuj tego na ruchomym schodach). Gra wymaga trochę sprytu, refleksu i odrobiny szczęścia, bo czasem to nie duchy, a własne palce potrafią cię wykończyć. A te nowe poziomy i wyzwania? No, tak świeże, że aż pacmanowe kule lśnią jak nigdy przedtem!
Miałem kiedyś taki moment, że pech chciał, żebym wpadł w pułapkę Blinky’ego – serio, nie wiem, czy to moja zręczność, czy raczej duchy mają tam jakiś tajny cheat, ale poległem z hukiem i śmiechem (a może to było bardziej krzykiem?). Generalnie Pacman Adventure to miks starego, dobrego chaosu z nowoczesnym polotem. Niezależnie czy gonisz za najlepszym wynikiem, czy po prostu chcesz powspominać czasy, kiedy gry były prostsze, a szczęście (i zjedzone kule) decydowały o wszystkim – tu znajdziesz to wszystko z dużą dawką zabawy i bez spiny. Gotowy na niezły ubaw i trochę wirtualnego biegania po labiryncie? Zapnij pasy, bo zaczynamy!