4.141

Pixel Forces

5/5(oceń: 8)📅2021 May 18
Pixel Forces

Gotowy na bitwę, gdzie wszystko wygląda jakby Minecraftowi ktoś puścił na obiad za dużo pikseli? Witamy w Pixel Forces – takiej trochę strzelance multiplayer online, gdzie każdy chce zostać ostatnim gościem na placu boju. To nie jest zwykła gra; to prawdziwy battle royale z akcją i strategią, ale podaną w przyjemnym, pikselowym sosie. Wyobraź sobie, że zeskakujesz na mapę – od miejskich dzielnic po leśne ostępy – i zaczynasz zbierać bronie, amunicję i power-upy, które mogą zrobić różnicę między śmiercią z rąk przeciwnika a epickim zwycięstwem.

Co tu robisz? Proste: przetrwać i pozbawić życia każdego, kto stanie ci na drodze. Brzmi brutalnie? No cóż, taka natura Pixel Forces. Na szczęście masz do wyboru całą bandę postaci, każda z własnymi bajerami i stylami gry – czyli można grać tak, jak się lubi. A im dalej, tym robi się ciaśniej, bo strefa gry się kurczy, zmuszając cię do konfrontacji, jakbyś był na imprezie, gdzie ktoś właśnie zgasił światło i teraz trzeba się znaleźć.

Sterowanie? Bez spin – standardowe klawisze do biegania, mysz do ogarniania celownika i strzelania, a do tego trochę skoków, kucania i granatów. Zdrowie można odzyskać, łapiąc apteczki i tarcze, więc jak dostaniesz kulkę, nie panikuj, bo nie od razu piekło zamarzło (choć czasem można się zdenerwować, gdy lecisz jak kura bez głowy).

Najlepsze jest to, że w Pixel Forces nie tylko bijesz się solo, ale też możesz robić teamy, planować taktykę i śmiać się z kumpli, którzy nagle zapominają, jak się strzela (znacie to uczucie, gdy twoi znajomi okazują się lepsi w gadaniu niż w graniu? No właśnie). Komunikacja działa sprawnie – możesz wołać wróg!, dzielić się lootem albo zwyczajnie robić zrzuty humoru z sytuacji, które w grze zdarzają się nagminnie.

Podsumowując: jeśli masz ochotę na szybką dawkę adrenaliny, trochę śmiechu i trochę frustracji (ale takiej zdrowej, gamingowej), Pixel Forces jest idealnym miejscem. Prosta, ale wciągająca rozgrywka, pikselowa grafika, która nie wymaga super sprzętu i masa chaosu, który sprawi, że nawet twój kot zacznie się zastanawiać, czy też nie wziąć udziału w tej bitwie. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy to był 'Shift' czy 'Ctrl', gdy pierwszy raz przeżyłem prawdziwą jatkę, ale jedno wiem na pewno – wrócę po więcej!