Gotowy na małą bitwę intelektualną, w której zamiast mieczy i magii masz... kolorowe dyski? Wchodzimy w świat Połącz cztery – gry, która jest jak partyjka szachów, ale bez tych wszystkich skomplikowanych reguł i z dużo większą szansą na to, że Twój przeciwnik wkurzy się na Twoje sprytne zagranie. To klasyk wśród abstrakcyjnych gier strategicznych, który sprawi, że nawet babcia zacznie podejrzewać, że jesteś geniuszem taktyki.
Zasady? Proste jak budowa cepa! Dwóch wojowników zasiada przy pionowo zawieszonym planszy i na zmianę wrzuca kolorowe dyski do wybranej kolumny – tak, działa tu grawitacja, więc nie musisz się martwić, że Twoja pionowa konstrukcja nagle poleci w kosmos. Celem jest połączenie czterech swoich dysków w linii – poziomej, pionowej albo diagonalnej, bo przecież każdy lubi mieć kilka opcji do wyboru, nie? Kto pierwszy, ten lepszy! A jeśli plansza się zapełni, a nikt nie wygra, no cóż... skończyło się remisem i czas na kolejną rundę (albo przemyślenie życia).
Gra wymaga nie tylko patrzenia na swoje własne ruchy, ale też ogarnięcia, co kombinuje przeciwnik (czytaj: Twoi znajomi, którzy nagle zmieniają się w małych strategów wojennych). To trochę jak bycie szpiegiem i generałem jednocześnie – atakujesz, ale i bronisz się przed atakami. I choć brzmi to poważnie, to przy Połącz cztery często można się pośmiać z tych wszystkich ała, jak ty mnie oszukałeś! i jakim cudem tam to wcisnąłeś?!.
Sama obsługa? Klikasz kolumnę myszką albo stukasz palcem, dysk spada na dół i bum – akcja! Proste, szybkie, bez ściągania instrukcji na 100 stron. Idealne na szybki pojedynek, gdy masz kilka minut przerwy albo chcesz sprawdzić, czy kolega z pracy to naprawdę kolega, czy raczej bezlitosny rywal gotowy na wszystko, by wygrać.
Podsumowując: Połącz cztery to taki oldschoolowy hit, który nigdy nie wychodzi z mody. Łatwy do nauki, ale trudny do mistrzowskiego opanowania – czyli idealny przepis na dobrą zabawę. A nuż przy okazji rozwiniesz szare komórki i poczujesz się jak prawdziwy szachista, tylko bez tych nudnych godzin wpatrywania się w planszę. Polecam z całego serca – no chyba że masz wyjątkowo złośliwych przeciwników, wtedy zalecam mocną kawę i dużo śmiechu!