Ej, słyszałeś o Roller Ball Adventure? To taka platformówka, która wygląda jakby ktoś połączył klasykę z kolorowym karnawałem w Rio – serio, gra jest tak żywa, że aż chciałoby się ją zjeść (choć nie próbuj tego w domu, bo piłka nie smakuje jak cukierek). Wcielasz się w kulkę – no, nie byle jaką, bo pełną energii i gotową na przygody przez lasy, miasta i góry, gdzie czekają na ciebie pułapki, wredni wrogowie i skarby, które tylko czekają, aż je zgarniesz.
Twoim celem jest po prostu przeturlanie się przez te poziomy niczym mistrz kulkarski – zbieraj gwiazdki, unikaj bzdurnych przeszkód i walcz z przeciwnikami, którzy wyglądają, jakby sami zrobili sobie przerwę na kawę i teraz chcą zemsty. Każdy level kończy się wyzwaniem, które sprawdzi, czy masz refleks godny ninja, czy raczej refleks śpiącego misia (nie oceniajmy, każdy ma swoje tempo!).
Sterowanie? Proste jak drut! Roluj do przodu i do tyłu, skacz do góry – to jak jazda na hulajnodze, tylko kula zamiast hulajnogi. I uwierz mi, że w tej grze kontrola jest tak gładka, że momentami miałem wrażenie, że kulka sama wie, gdzie ma jechać (chociaż pewnie to tylko magia). A kiedy wyciągasz różne power-upy, gra staje się jeszcze bardziej odlotowa! Zbieraj gwiazdki, odblokowuj nowe zdolności i zaskocz przeciwników swoim sprytem – niektórych da się pokonać tylko przy pomocy genialnego planu albo... no, czasem po prostu skacząc im na głowę.
Tak serio, Roller Ball Adventure to świetna opcja zarówno dla starych wyjadaczy platformówek, jak i dla tych, którzy dopiero wchodzą do tej kulkowej ligi mistrzów. Wciąga, bawi i sprawia, że czas leci szybciej niż piłeczka tocząca się po schodach (a to już wyczyn). Gotów na niezły ubaw i trochę wyzwań, które przetestują twoje palce i poczucie humoru? Bo ja już zdążyłem się potknąć o własny refleks przy pierwszym skoku, ale hej – to nie porażka, to trening!
