Gotowy na powrót do czasów, kiedy pixele były bardziej kwadratowe niż mój ulubiony ser do pizzy? Siberian Strike to taka gra, która wali Cię po oczach retro klimatem i każe poczuć się jak pilot myśliwca z dawnych lat – tylko bez konieczności szukania okularów pilotów czy walki z turbulencjami (chociaż trochę tych wyzwań i tak jest!).
W tej powietrznej jatce stajesz oko w oko z wielkimi bossami, którzy wyglądają, jakby zrobili sobie z samolotów prywatny plac zabaw. No serio, te gigantyczne maszyny latające to jak te modne ostatnio “mega drony”, tylko z dużo większą ilością śrubek i zdecydowanie bardziej złowrogim wyrazem “pyska”. A Ty? Ty jesteś tym, który musi się przez to przebić, strzelając, unikając i ulepszając swoje latające cacko na maxa.
No i tu wjeżdżają ulepszenia – bo co to za walka powietrzna bez turbo rakiet, lepszych działa i może jakiegoś magicznego boosta, żeby wyprzedzić tę całą metalową armadę? Dzięki nim Twoje samoloty stają się jak Transformers, tylko bez gadania i dramatu. Chociaż – kto wie, może trochę dramatyzmu jest, kiedy ledwo unikasz śmierci, a boss trzeci raz z rzędu cię trafia?
Generalnie Siberian Strike to nie jest gra dla tych, co lubią leniwie klikać. Tu trzeba miec refleks jak kot na Instagramie, który widzi laser. Akcja pędzi, a Ty musisz być gotów na wszystko – nawet na te momenty, kiedy Twoje palce zaczynają robić maraton, a Ty krzyczysz do monitora: “No nie, jeszcze raz! Przecież to niemożliwe!”.
Tak serio – to idealna gra, żeby sprawdzić, czy masz nerwy ze stali i czy Twoi znajomi są gotowi na piekielną powietrzną rozgrywkę. A jeśli ktoś się zdenerwuje, to zawsze możesz powiedzieć, że to przez “lag”, nawet jak go nie było. No bo kto nie zna tej klasycznej wymówki?
Podsumowując – jeśli masz ochotę na trochę retro szaleństwa, epickie bitwy w powietrzu i mnóstwo śmiechu (zwłaszcza wtedy, gdy Twój samolot eksploduje w najbardziej spektakularny sposób), to Siberian Strike jest jak znalazł. Włącz i leć! Albo chociaż spróbuj przeżyć dłużej niż dwie minuty – ja próbowałem, serio!