Gotowy na noc pełną strachu, nerwów i kilku nieplanowanych sprintów w miejscu, gdzie nawet kruki boją się zabijać? Oto Slenderman Must Die: Opuszczony Cmentarz – survival horror, który zabierze Cię na wycieczkę po tym, co w horrorach najlepsze, czyli opuszczonym cmentarzu, gdzie co krok czyha groza, a Twoim głównym zadaniem jest... no tak, zgadłeś – wykończenie samego Slendermana. Tak, tego chłopa z długimi rękami, którego bardziej się boją gry komputerowe niż Twoje ostatnie rachunki za prąd.
Okej, wyobraź sobie: jesteś na cmentarzu, gdzie nawet nietoperze wydają się mieć wyłączony GPS (bo niby dlaczego miałyby tu latać?), a wszędzie dookoła porozrzucane są tajemnicze wskazówki i bronie, które wyglądają, jakby ktoś je znalazł na wyprzedaży Wyposażenie dla przetrwania apokalipsy zombie. Twoim zadaniem – poza niepanikowaniem, co jest jak próba nieśmiania się na pogrzebie – jest zbieranie tych wszystkich rzeczy, odnajdywanie kolejnych kawałków makabrycznej układanki i w końcu zmierzenie się z legendarnym potworem. Proste, prawda? No, łatwe to to nie jest, bo czeka na Ciebie masa innych nadprzyrodzonych klamotów, które z chęcią zrobią z Ciebie przystawkę.
Sterowanie? Klasyk: WASD do biegania przed strachem i myszka do strzelania, czyli podstawy survivalowego survivalu. Ale uwaga – nie każda latarka to przyjaciel, a każdy cień może być czymś więcej niż tylko cieniem. Przez większość czasu będziesz balansować między Idę sprawdzić ten dziwny hałas a Nie, serio, uciekaj, bo skończysz jako kolejny ghost story dla nowych graczy!.
Co mnie najbardziej rozwaliło? Te jump scare’y, które sprawiły, że mój kot zaczął podejrzliwie patrzeć na monitor, a ja sam przez chwilę myślałem, że zaraz padnę trupem – z wrażenia, nie z powodu potwora (choć to chyba kwestia perspektywy). Dźwięki, które brzmią jakby ktoś połączył koncert horroru z symfonią złych decyzji i w efekcie wyszedł soundtrack idealny do gry, gdzie każda chwila ciszy to potencjalny wyrok na Twoją dalszą egzystencję.
Jeśli lubisz sprawdzać, czy Twoi znajomi naprawdę są gotowi na horrorową jazdę bez trzymanki, Slenderman Must Die to też świetna okazja, żeby przetestować to na trybie kooperacji (jeśli masz odwagę – ja raz próbowałem i do dziś słyszę tę panikę w głosie kolegi). W końcu nic tak nie cementuje przyjaźni, jak wspólne uciekanie przed przerażającymi potworami z cmentarza, co nie?
Podsumowując – jeśli chcesz poczuć się jak bohater filmu, który ciągle się potyka, ale nie poddaje, i przy okazji śmiać się z własnych nerwów, Slenderman Must Die: Opuszczony Cmentarz jest dla Ciebie. Tylko pamiętaj – nie zapomnij o latarce i nerwach ze stali (albo chociaż z czegoś, co przypomina stal). Bo tu strach ma naprawdę długie ręce!