Ej, słuchajcie! Jeśli lubicie się bać, ale tak z głową, to Spooky Escape jest jak zupa na zimne dni – rozgrzewa emocje i sprawia, że serce bije szybciej niż alarm w sklepie, gdy ktoś próbuje ukraść ostatnią czekoladę. W tej grze wskakujesz w buty bohatera, który wpadł do czegoś jak z horroru – opuszczonej, nawiedzonej posiadłości. Nie, to nie jest miejsce na piknik, raczej na test, czy masz jaja (albo chociaż kawałek zdrowego rozsądku).
Twoim zadaniem jest jedno: wyjść stamtąd ŻYWY. Brzmi prosto? No to się zdziwisz. Czeka na Ciebie cała masa pułapek i zagmatwanych zagadek, które sprawią, że zaczniesz się zastanawiać, czy przypadkiem nie trafiłeś na escape room robiony przez maniakalnego profesora z horroru. A jakby tego było mało, każda decyzja (tak, nawet ta, na którą rzuciłeś okiem, bo Ci się nie chciało czytać) może spowodować, że zamiast wyjść, utkniesz tam na zawsze – albo jeszcze gorzej, będziesz biegać po domu z krzykiem jak ja, gdy pierwszy raz trafiłem na nawiedzonego ducha (a serio, ktoś mi wtedy przestraszył uszy na maksa – do tej pory słyszę echo!).
Do dyspozycji masz sporo narzędzi i przedmiotów, ale uwaga – w tej grze wybierz złe narzędzie to nie jest żart. Raz się zdarzyło, że zamiast odkryć sekretne przejście, wybrałem coś, co spowodowało, że cały pokój zaczął się trząść, a ja niemal spadłem z krzesła. No cóż, trzeba uważać! Generalnie to taki survival horror z zagadkami, gdzie cierpliwość jest cenniejsza niż kawa w poniedziałek rano.
A najlepsze? Możesz się sprawdzić, czy masz w sobie coś z detektywa i śmiałka, bo Spooky Escape to nie jest dla mięczaków. Ta gra to jak jazda na rollercoasterze przez nawiedzony zamek – czasem masz ochotę krzyknąć, a czasem po prostu się śmiać z własnej niezdarności. Jeśli lubisz wyzwania, tajemnice i totalny dreszczyk emocji, to dawaj, klikaj i próbuj się wydostać! Tylko pamiętaj – nie każdy przedmiot to Twój przyjaciel, czasem to bardziej taki kumpel, który lubi Cię wpuścić w maliny.