Ej, słuchajcie, mam dla was coś, co wciąga bardziej niż ostatnia drama na fejsie – Stickman Hook! To taka akcja i arcade w jednym, gdzie sterujesz patyczakiem, który jest chyba mistrzem gimnastyki artystycznej, bo huśta się jak Tarzan na haju. Serio, to nie jest nudne klikanie, tylko prawdziwy test refleksu – timing musi być idealny, jakbyście próbowali złapać ostatni kawałek pizzy na imprezie!
Fabuła? No cóż, była tak minimalistyczna, że aż czułem się jakbym oglądał obraz abstrakcyjny – ale kto by tam potrzebował historii, kiedy możesz latać po levelach, łapać haki i zbierać gwiazdki niczym kosmiczny zbieracz słodyczy? Celem gry jest po prostu przejść jak najdalej i nabić wyśrubowany wynik, a przy okazji pokazać, kto tu jest najlepszym władcą swingowania. Każdy poziom to inna przeszkoda, a im dalej w las, tym gorzej – czyli więcej zabawy i więcej sytuacji, które sprawią, że będziesz się śmiał z własnej niezdarności.
Sterowanie? Prostsze niż przygotowanie tostów – klikasz albo tapasz, żeby twój stickman chwycił kolejny hak i frunie dalej. Tylko uwaga! Nacisnąć za wcześnie albo za późno, a zamiast akrobaty będziesz miał latającego patyczaka, który kończy na ziemi szybciej niż twoje plany na zdrowe odżywianie. Ale spokojnie, nauka jest szybka, a potem już tylko trening czyni mistrza – albo przynajmniej kogoś, kto nie wpada w panikę po pierwszym upadku.
Mechanika oparta jest na fizyce, więc nie jest to takie kliknij i wygraj, a prawdziwy cyrk na linie, gdzie musisz wyczuć moment i nie dać się wybić z rytmu. Poziomy są różnorodne jak playlisty na Spotify – każdy inny, kolorowy i z własnym zestawem wyzwań. Grafika? Minimalistyczna i prosta, ale serio, kto by się tam rozglądał na detale, kiedy adrenalina leje się strumieniami?
Podsumowując: Stickman Hook to idealna odskocznia, gdy chcesz się pośmiać z własnych niepowodzeń, a jednocześnie poczuć się jak mistrz parkouru na patyku. Czy na chwile relaksu, czy na rywalizację z kumplami (sprawdź, czy w ogóle potrafią kliknąć na czas!), ta gra to czysta frajda i solidna dawka śmiechu. Wbijaj, huśtaj się i nie daj się grawitacji – chyba że chcesz zrobić wrażenie na znajomych z liczby upadków!
