Ej, słyszałeś o Subway Surfers Amsterdam? To taki endless runner, czyli biegasz i uciekasz, a przy okazji robisz wszystko, żeby nie wpaść na nic, co stanie Ci na drodze – pociągi, barykady, no wiesz, klasyka miejskich przeszkód. W tej edycji masz do ogarnięcia całą, kolorową i trochę zwariowaną wersję Amsterdamu – kanały, mosty, te urocze kamieniczki, które wyglądają jakby malowane przez dzieciaka z niezłym ADHD. I serio, nie jest nudno, bo co chwilę coś się zmienia, więc nigdy nie wiesz, czy kolejny zakręt nie przyniesie Ci niespodzianki – albo choćby jakiegoś psa inspektora, który ściga Cię z takim samozaparciem, że aż szkoda, że to nie prawdziwa gonitwa po mieście.
Mechanika jest prosta jak budowa cepa – palcem suniesz po ekranie, żeby skakać, zjeżdżać albo zmieniać pas. Brzmi banalnie? No może, ale kiedy spróbujesz wyminąć pędzący pociąg przy prędkości światła i wpadniesz na super buty, które pozwalają Ci skakać jak ninja, to nagle czujesz się jak mistrz całego metrażu. A jak dorwiesz hoverboarda, to stajesz się chodzącą maszyną do wygrywania – bo nie dość, że wyglądasz cool, to jeszcze nic Cię nie zatrzyma. No, chyba że wpadniesz na mur, ale to już Twoja wina, nie gry.
Co mnie rozbawiło na maksa to fakt, że grasz jako graffiti-tagujący nastolatek, którego ściga mega zły inspektor i jego pies – totalny klasyk, jak z taniego filmu o wyścigu żółwia z zającem, tylko że na pełnej fury przez amsterdamskie uliczki. To trochę tak, jakbyś w realu próbował uciec z przyjęcia, na którym nie chcesz być, a do tego masz za sobą ochroniarza z psem. Zaczynałem grać i serio, miałem fazę, że próbowałem wskoczyć na hoverboard, gdy byłem w łazience – to był moment, gdy zrozumiałem, że gra mnie pochłonęła bardziej niż serial o kotach na YouTube.
Poza tym Subway Surfers Amsterdam to idealna gra, żeby sprawdzić, czy Twoi znajomi naprawdę znają Cię na tyle, żeby dograć się w zespołowym wyścigu. Bo serio, nic nie łączy tak, jak wspólne wpierdzielanie się na przeszkody albo gonitwa za najlepszym wynikiem. A jak już dostaniesz się na szczyt tabeli i zgarniasz te wszystkie bonusy, to poczujesz się jak król kanałów. No i nie ma lipy – ten tytuł to czysta, kolorowa radocha dla każdego, kto lubi szybkie palce, trochę adrenaliny i odrobinę chaosu w miejskim stylu. Gotowy na niezły ubaw i trochę amsterdamskiego szaleństwa? To wbijaj śmiało!