Jeśli kiedykolwiek marzyłeś, by zostać pancernym królem podwórka, to Tank 1990 jest grą, która spełni Twoje marzenia – albo przynajmniej sprawi, że na chwilę zapomnisz o codziennych problemach i zaczniesz demolować wirtualne bazy jak prawdziwy czołgowy ninja. To klasyk arcade, który kocha każdy nostalgik, ale też nowicjusz w świecie strzelanek znajdzie tu coś dla siebie – bo tu nie tylko się strzela, ale i strateguje, jakbyś planował podbój świata, a nie tylko piaskownicy.
W Tank 1990 sterujesz swoim supertankiem – takim, co to może nie jeździ jak Formuła 1, ale za to potrafi rozjechać przeciwników na miazgę. Twoim celem? Rozwalić armię wrogich czołgów i ich fortec, uratować nieszczęsnych żołnierzyków (bo przecież są ważniejsi niż Twoja kasa na pizzę) i zmierzyć się z bossami, którzy wyglądają jakby wyszli z koszmaru generała. Proste, prawda? A jednak wciąga jak szalona!
Sterowanie jest tak proste, że nawet Twój kot by ogarnął – kilka klawiszy i już jesteś w akcji: tank jedzie, tank strzela, tank rządzi. Widok z góry daje Ci taki panoramiczny przegląd pola bitwy, że poczujesz się jak dowódca na prawdziwym froncie, tylko bez obowiązku mycia się po walce. A jakby tego było mało, możesz łapać power-upy, które wzmacniają Twoją armatę albo rzucają na czołg tarczę – czyli taki pancerny booster dla leniwych.
Gra to nie tylko bezmyślne pstrykanko, bo tu trzeba trochę pomyśleć, jak nie wpaść na minę (czytaj: na kulę z wroga), a jednocześnie znaleźć moment, żeby odgryźć komuś gąsienice. Poziomy rosną w trudność szybciej niż rachunki po imprezie, więc przygotuj się na niezłe wyzwania i typów, którzy potrafią uprzykrzyć życie. A jeśli chcesz sprawdzić, czy Twój kumpel naprawdę jest kumplem, wskoczcie do trybu multiplayer i zobaczcie, kto pierwszy zgasi ogień w czołgu – gwarantowany ubaw i co najmniej kilka uszkodzonych słów na czacie.
Podsumowując, Tank 1990 to taka gra, która łączy wybuchową akcję, zdrową dawkę strategii i rywalizację przyjaźni (albo jej testowanie). Idealna na szybki relaks, powrót do lat młodości, albo po prostu na chwile, kiedy chcesz powyżywać się na ekranie bez konsekwencji. Gotowy na niezły ubaw i trochę czołgowego szaleństwa? No to do boju!
