Siema, gotowy na wyścig, który sprawi, że nawet Twoja babcia zacznie kręcić kierownicą z zajawką? Toy Car Racing to taki mały raj dla wszystkich, którzy uwielbiają szybkie samochody, ale bez stresu o mandat czy zarysowanie lakieru – bo tutaj ścigasz się... no cóż, zabawkowymi autkami! Tak, dobrze czytasz – mini furki, które mogą rozwinąć prędkość większą niż Twoja kawa po trzeciej nocy z grą. No prawie.
W tej grze znajdziesz różne tryby gry: od klasycznego pojedynczego wyścigu, przez epickie turnieje, aż po bitwy dla dwojga graczy – idealne, żeby przekonać się, czy Twój ziomek faktycznie umie jeździć, czy tylko dobrze gada. Możesz wybrać jedno z wielu odjazdowych aut i poustawiać je jak DJ na imprezie – trochę tuning, trochę stylu, a reszta to już jazda bez trzymanki!
Grafika? Spokojnie, nie chodzi o jakiś pixelowy festiwal – Toy Car Racing śmiga z takim wizualnym bajerem, że masz wrażenie, jakbyś sterował miniaturowym bolidem na stole w salonie, ale tym razem to nie Twój kot decyduje, gdzie pojedziesz. Dźwięki? Silniki ryczą, opony piszczą, a nawet pułapki i przeszkody (takie jak mega zakręty, skoki i pułapki, które sprawią, że wyplujesz popcorn) dodają tej jeździe adrenaliny jak nic innego.
W trakcie ściganek nabijasz punkty, odblokowujesz nowe samochody i trasy, więc nuda? Zapomnij! To jak z odkrywaniem kolejnych poziomów ulubionego serialu – tylko zamiast cliffhangera masz pełną prędkość na zakrętach i walkę o każdą sekundę. A ja serio to sprawdzałem: raz tak się zapaliłem, że zapomniałem o kolacji... i o myciu zębów też. Tak jest!
Podsumowując: Toy Car Racing to idealna opcja, kiedy chcesz trochę pośmigać, pośmiać się z wpadek (bo uwierz mi, zderzenia z pułapkami to pełen stand-up) i sprawdzić, czy masz w sobie duszę kierowcy, czy raczej pasażera, który tylko krzyczy uwaga!. No to co, wskakujesz za kierownicę? Bo ja już czuję ten wiatr – a może to tylko wentylator, ale i tak jest ekstra!