Jeśli myślisz, że Tropical Mahjong to kolejna nudna gra z cyklu kliknij i dopasuj, to trzymaj się mocno – bo ta tropikalna układanka potrafi zaskoczyć! To taka klasyczna mahjongowa rozgrywka, ale z klimatem jakbym właśnie rzucił wszystko i uciekł na rajską wyspę. Wyobraź sobie, że zamiast siedzieć przy biurku, klikasz się pośród palm, kwiatów hibiskusa i innych egzotycznych cudów natury – serio, nieźle odświeżające dla oczu i ducha.
Zasada? Prosta jak budowa cepa – musisz połączyć dwa identyczne kafelki, które nie są zablokowane z boku (czyli takie, które nie mają towarzystwa na obu bokach). Pstrykasz, pstrykasz, i tak aż do zera. Brzmi banalnie, ale nie daj się zwieść, bo poziomy coraz bardziej kombinują i potrafią przypomnieć mi składanie mebli z Ikei bez instrukcji. Wtedy przydają się podpowiedzi, które delikatnie wskażą, gdzie jest ta magiczna para – w sam raz, gdy mózg już prawie wyparował od nadmiaru myślenia.
Co jest najlepsze? Sterowanie jest tak proste, że nawet twoja babcia by ogarnęła – tylko kilka klików myszką i gotowe. A ta cała tropikalna otoczka? Spokojnie, nie musisz się martwić o komary ani palące słońce, bo ta wyspa jest odpalona na twoim ekranie. Kiedy pierwszy raz odpaliłem Tropical Mahjong, czułem się jakbym leżał na hamaku z drinkiem w ręce – no, może z wyjątkiem momentów, gdy kafelki nie chciały się dopasować i miałem ochotę rzucić myszką w monitor (ale kto nie zna tego bólu, niech pierwszy rzuci klawiszem).
Tryby? Sama klasyka – gra jednoosobowa, ale za to z taką dawką relaksu i wyzwania, że spokojnie można się wciągnąć na dłużej. Idealna, żeby sprawdzić, czy twój mózg jest jeszcze w formie albo po prostu zrobić przerwę od scrollowania fejsa. Generalnie, jeśli szukasz czegoś, co połączy cię z tropikami bez konieczności kupowania biletu lotniczego, a przy okazji rozrusza szare komórki, Tropical Mahjong to strzał w dziesiątkę. Gotowy na niezły ubaw i trochę tropikalnej magii? Klikaj i baw się dobrze!