Gotowy na prawdziwy rollercoaster strategicznego szaleństwa? Warlords: Epicki konflikt to taka przeglądarkowa gra, która łączy w sobie zarządzanie zasobami z taktycznymi bitwami – a wszystko to w klimacie fantasy, gdzie magia i miecze latają bardziej niż memy o kotkach na Fejsie.
Wyobraź sobie, że jesteś wodzem (czyli takim trochę szefem, ale z mieczem i zbroją), który musi ogarnąć swój królestwo niczym master kuchni ogarnia kuchnię – czyli zbierać złoto, żarcie i wojsko. Bo bez tego ani rusz! Twoim zadaniem jest rozwijać swoją prowincję, rekrutować armię (od dzielnych łuczników po magiczne stwory), a potem ruszać na podbój sąsiadów – czy to sterowanych przez komputer, czy przez innych śmiałków, którzy też mają ambicje zostać królem wszystkiego.
Sterowanie? Prostsze niż ustawianie playlisty na Spotify! Klikasz sobie, wydajesz rozkazy, wojsko robi co ma robić – no, prawie. Bo tu trzeba trochę pokombinować: teren, siły przeciwnika, magia, cykliczne tury – to wszystko sprawia, że bitwy są jak partyjka w szachy z elementami rock’n’rolla. A jak już pomylisz jednostki i wciśniesz jakiś guzik ze złości, to... cóż, śmiech przez łzy murowany.
Co najlepsze, Warlords: Epicki konflikt nie jest tylko dla starych wyjadaczy strategii, ale też dla tych, którzy chcą się trochę pośmiać, pokombinować i udowodnić znajomym, kto tu jest prawdziwym wodzem. Bo nic tak nie pokazuje prawdziwej przyjaźni jak wspólna walka o ostatni kawałek złota albo epicki sojusz, który trwa... do pierwszego zdradzieckiego ciosu.
Podsumowując – to gra jak porządna impreza: trochę chaosu, sporo planowania i mnóstwo śmiechu, gdy coś pójdzie nie tak. Jeśli jesteś gotów na epickie konflikty, które potrafią zarówno rozwalić twój zamek, jak i doprowadzić do śmiechu przez łzy – Warlords: Epicki konflikt czeka na ciebie. No to jak, bierzesz miecz do ręki i walczysz, czy co?!