Ej, masz ochotę na jazdę, która przypomina połączenie rollercoastera z kawą na stojaka? Wbijaj do Grand Extreme Racing – miejsca, gdzie samochody są szybkie, a kierowcy brutalni, jakby właśnie wyszli z walki o ostatniego pączka w pracy!
To nie jest zwykła jazda po okolicy. Tu masz do wyboru aż 10 map, które sprawią, że poczujesz się jak w filmie akcji, tylko bez popcornu i popcornowych palców. Pięć samochodów wyścigowych, pięciu zawodników – czyli jakbyś rzucił do ringu pięć piekielnych bolidów i powiedział: Niech wygra najlepszy (albo najszybszy w gubieniu zakrętów)!
Możesz rzucić się na tor sam albo zabrać kumpla – bo gra oferuje tryby dla jednego lub dwóch graczy. Idealne, żeby sprawdzić, czy twój ziomek to faktycznie ziomek, kiedy zaczynacie walczyć o pierwsze miejsce i ostatni kawałek wirtualnej drogi. A jeśli lubisz się trochę poświęcić, to długa przygoda mistrzowska czeka – jak maraton Netflixa, tylko że tutaj jesteś gwiazdą wyścigu, a nie kanapowym leniem.
Co najlepsze? Ulepszanie samochodu to bułka z masłem (albo lepiej – bułka z turbo doładowaniem!). Nagrody są tak przejrzyście poukładane, że nawet mój kot mógłby to ogarnąć (a on zwykle ogarnia tylko jak otworzyć drzwi do lodówki). Dzięki temu możesz bezboleśnie zmieniać swój wóz w prawdziwą wyścigową bestię – jak transformer, tylko z kołami zamiast laserów.
Pierwsza runda? Pamiętam, jak wbiłem na tor i myślałem, że to będzie spokojna przejażdżka. No cóż… już po pierwszym zakręcie leciałem jak szalony – i to dosłownie, bo mój samochód chyba próbował zrobić salto na asfalt! Ale hej, śmiechu było co niemiara, a adrenalina uderzyła jak kawa o poranku. Generalnie, jeśli chcesz poczuć się jak mistrz kierownicy bez ryzyka zgniecenia, Grand Extreme Racing to strzał w dziesiątkę. No to czego czekasz? Wskakuj za kółko i pokaż, kto tu rządzi na trasie!
