3.627

Delivery Racer

4/5(oceń: 8)📅2021 Oct 27
Delivery Racer

Gotowy na wyścig życia, w którym zamiast bolidu masz... dostawczaka? Tak, dobrze przeczytałeś! Delivery Racer to gra, która udowadnia, że dostarczanie paczek może być bardziej emocjonujące niż walka o ostatni kawałek pizzy na imprezie. Wcielasz się w rolę kierowcy, który musi nie tylko szybko, ale i bezpiecznie dowieźć przesyłki do celu – czyli mistrzostwo w jeździe po mieście na czas, omijaniu dziur w drodze, pieszych szaleńcach i, oczywiście, policyjnych radarach. Brzmi jak normalny dzień? No właśnie!

Nie myśl jednak, że to tylko gaszenie pożarów i wciskanie gazu do dechy. W Delivery Racer na serio trzeba kombinować. Bo chociaż czas ucieka, to kolizje i łamanie przepisów kosztują Cię punkty – a nikt nie lubi wracać z pustymi rękami (i zgniecionym autem). To trochę jak prowadzenie teściowej przez centrum handlowe – trzeba być szybkim, ale i ostrożnym, żeby nie skończyć z dentystą ubezpieczonym na życie.

Co więcej, gra oferuje kilka poziomów trudności, więc każdy, od amatora z rowerem po mistrza kierownicy, znajdzie coś dla siebie. A jeśli czujesz, że Twój dostawczak brakuje pazura, możesz go podrasować! Tak, modyfikacje samochodu sprawią, że poczujesz się jak nieformalny inżynier wyścigów – no prawie jak w Szybcy i Wściekli, tyle że bez Vin Diesela i z większą ilością paczek do rozwiezienia.

A jeśli lubisz rywalizację (albo po prostu chcesz sprawdzić, czy Twój kumpel faktycznie potrafi jeździć, czy tylko udaje), tryb multiplayer jest dla Ciebie. Możesz tu współpracować lub walczyć o tytuł najszybszego i najbardziej zgrzanego kierowcy dostawczego w mieście. Kilka wyścigów i gwarantuję, że na pewno zdarzy się moment, kiedy poczujesz się jak bohater filmów akcji – tylko zamiast bomby masz paczkę do dostarczenia na czas.

Podsumowując – jeśli masz dość standardowych wyścigów, gdzie ścigasz się Ferrari po torze, i chcesz czegoś z odrobiną absurdu oraz codziennej adrenaliny kierowcy dostawczaka, Delivery Racer jest strzałem w dziesiątkę. Wskakuj za kółko, bo mistrzem nie zostaje się przez przypadek! A ja? Ja już próbowałem – nie pamiętam, czy to był Shift czy Ctrl, kiedy rozbiłem się na pierwszym zakręcie, ale śmiechu było co niemiara!