Ej, słyszeliście o Papa Cherry Saga? To taka lekka gierka, w której łączymy magię trzech takich samych wiśni czy tam czereśni (czy jak tam wolicie) i w efekcie robimy porządek na planszy. Brzmi jak kolejna z tych banalnych gier na telefon, co? Otóż... nie do końca! Bo tu mamy nie tylko zbieranie owoców, ale też ratowanie znajomych Papa Cherry’ego, który jest takim gościem z uśmiechem, co mógłby rozjaśnić nawet najbardziej ponury poniedziałek.
Generalnie, Papa Cherry Saga to połączenie prostego match-three z lekką wartką strategią. Na początku myślałem, że to będzie taki zwykły klikaniec – a tu proszę, poziomy zaczynają się robić coraz bardziej podstępne, z przeszkodami, które każą się trochę nagłowić. Zaczynasz sobie przestawiać te czereśnie jak szalony, kombinować plan działania i zastanawiać się, jak tu nie zmarnować wszystkich ruchów, bo inaczej lipa – misja do powtórki. Aż zaczynasz czuć się jak mistrz taktyki – no, prawie.
A sterowanie? Proste jak drut w starym rowerze. Wystarczy stuknąć, przeciągnąć palcem – nie musisz być astronautą albo mistrzem klawiatury, żeby ogarnąć zasady. To serio świetne dla każdego – czy jesteś babcią, która dopiero co złapała za smartfona, czy kumplem, który chce się odstresować po pracy (albo po obejrzeniu wiadomości... wtedy chyba więcej odstresowuje się niż gra, ale nie oceniajmy!).
Co mnie najbardziej ujęło? Ta cała otoczka – kolorowe plansze wyglądają jak wyjęte z kreskówki, a postacie mają tyle uroku, że aż chce się ich ratować, nawet jeśli to tylko piksele. No i te power-upy, które czasem wchodzą jak gwiazda rocka na scenę – bez nich poziomy, które wyglądają jak koszmar, stają się prawie przejściem na easy mode.
Aha, i jeszcze jedno – jak lubisz wyzwania, to Papa Cherry Saga rzuca ci timed missions i ograniczone ruchy, więc szykuj się na trochę nerwów i śmiechu (czasem z samego siebie), gdy próbujesz ogarnąć, jak nie spalić się na amen przy ostatniej rundzie. Idealna gra, żeby sprawdzić, czy twoi znajomi to naprawdę znajomi, gdy zaczynacie rywalizować o najlepszy wynik na leaderboardzie – bo wtedy to dopiero zaczyna się show!
Podsumowując: Papa Cherry Saga to taki sweet spot między beztroską zabawą a wyzwaniem, które wciąga, a nie denerwuje. Jeśli chcesz chwili relaksu z nutką kurcze, muszę to przejść!, to nie szukaj dalej – ta gra ma to wszystko! No i w bonusie: uśmiech Papa Cherry’ego – niech rozgrzeje cię bardziej niż poranna kawa!