Gotowy na strzelaninę, która rozkręci się szybciej niż poranna kawa? Crazy Shooters to taka gra, gdzie adrenalina leci na pełnej petardzie, a Ty możesz sprawdzić, czy masz refleks szybszy niż kot uciekający przed odkurzaczem. To multiplayerowy first-person shooter, czyli po naszemu – walka z widoku pierwszej osoby, gdzie możesz siać chaos nie tylko sam, ale z bandą kumpli albo w pojedynkę, jeśli lubisz samotne wyprawy na front (albo po prostu jesteś mistrzem samotnej misji).
Fabuła? Prosta jak budowa cepa – różne frakcje walczą o wszystko i nic, a Ty wlatujesz w ten bajzel z bronią w łapie, biegasz po opuszczonych budynkach, ulicach i innych zakamarkach, które aż pachną akcją. Cel? Zrobić z wroga sito albo zgarnąć flagę, jeśli akurat grasz w Capture the Flag. A jak masz ochotę na prawdziwy survival of the fittest, to skocz w Free-for-All i zobacz, jak to jest, gdy wszyscy chcą Cię powiesić na widoku.
Sterowanie? Tak proste, że nawet babcia da radę (choć pewnie będzie narzekać, że za dużo tego strzelania). Klawisze i myszka działają jak złoto – biegasz, celujesz, strzelasz, a wszystko płynnie i bez zacięć. A jeśli lubisz mieć wszystko pod kontrolą, to możesz sobie ogarnąć dostosowanie sterowania, żeby każdy ruch był tak naturalny, jakbyś prowadził tę grę od lat.
Mechanika gry? Totalny rollercoaster! Liczy się refleks, strategia i odrobina szczęścia (bo czasem wystrzelisz z całego magazynka i... nie trafisz ani razu, ale spoko, zdarza się najlepszym). Do dyspozycji masz arsenał od zwykłych pistoletów, przez karabiny, aż po granaty – serio, jest co odblokowywać i modyfikować, żeby poczuć się jak prawdziwy komandosiak z Hollywood. A przy tym wszędzie poukrywane są power-upy i apteczki, więc jak już padniesz, to wiesz, gdzie szukać ratunku lub dodatkowego kopa do dalszej jatki.
Generalnie Crazy Shooters to idealna gra dla tych, którzy kochają akcję na pełnym gazie, lubią rzucać wyzwania znajomym (albo obcym, jeśli lubisz mieć nowych wrogów) i cenią sobie różnorodność w trybach rozgrywki. To taki gamingowy rollercoaster, gdzie każdy mecz to nowa dawka śmiechu, nerwów i czasem – podejrzewam – podbitego ciśnienia (ale kto by się tym przejmował, prawda?). Także jeśli masz ochotę na trochę szaleństwa, to wskakuj i pokaż na co Cię stać. A ja tymczasem idę po popcorn, bo zanosi się na kolejną rundę pełną eksplozji i absurdalnych akcji!
