Ej, dziewczyny i wszelkie fanki Disneya, które już mają dość bycia księżniczkami w różowych tiulach – czas na totalny zwrot akcji! Wkroczcie do świata Princess Villains, gdzie zamiast słodkiego i żyli długo i szczęśliwie, rządzi chaos, intrygi i... no cóż, trochę złośliwości. Bo kto powiedział, że tylko Elsa i Ariel mają prawo do show? Tu to właśnie złe bohaterki przejmują stery i robią zamieszanie, którego nie powstydziłby się sam Jafar czy Cruella!
Wyobraźcie sobie: przerzucacie się z różowej korony na czarne rogi złyckich dam i ruszacie na podbój przeróżnych światów – każdy z nich to całkiem inna bajka, czyli inny zestaw poziomów, pełnych przeszkód, pułapek i chaosu, który trzeba przejść. Zadanie? Zdobywać punkty i przyprawiać o kłopoty nasze ukochane (albo i nie) księżniczki. No i wiecie co? To działa jak najlepsza odmiana od standardowego ratowania księżniczki – tu ty jesteś tą, która miesza w garnku!
Gra Princess Villains jest jak rollercoaster dla szarych komórek – wymaga myślenia, szybkiego reagowania i trochę sprytu (żeby nie wpaść w kolejną pułapkę, która wygląda jak złośliwy prezent od Śnieżki). Z początku myślałam, że to będzie kolejna cukierkowa historia, ale nie – tu się dzieje, serio! Nawet próbowałam wykręcić jakąś głupią sztuczkę, żeby oszukać system, ale komputer chyba czyta w myślach – co za czary!
Jeśli chodzi o oprawę, to grafika jest tak piękna, że momentami czułam się jak na magicznym spacerze po pajęczynie czarownic – kolorowo, bajecznie i z takim urokiem, że aż chce się śpiewać razem z muzyką. A ta muzyka? Idealna do tego, żeby podkręcić atmosferę i poczuć się jak prawdziwa vilainka, która rządzi światem i nie boi się pokazać pazurów.
Podsumowując: Princess Villains to idealna gra dla wszystkich dziewczyn, które mają dość klasycznych bajkowych historii i chcą trochę podrasować swój status złoczyńcy. Gotowe na niezły ubaw i trochę złośliwej satysfakcji? No to klikajcie, wbijajcie i pokażcie, że zła strona Disneya jest równie (albo i bardziej) fascynująca niż ta dobra!
