Słuchaj, jeśli myślisz, że Ewolucja samochodu to kolejna nudna gra, gdzie naciskasz gaz i modlisz się o wygraną, to... cóż, masz trochę racji, ale też nie do końca! To taki symulator wyścigów, który nie tylko pozwala Ci ścigać się jak szalony, ale też ulepszać i ewoluować swoje bryki, aż staną się prawdziwymi potworami szos. Brzmi trochę jak opowieść o Twoim starym samochodzie, który z każdym rokiem zyskuje nową tapicerkę i turbo, tylko tutaj masz kontrolę nad tym całym chaosem.
W Ewolucji samochodu wskakujesz w kierownicę i zaczynasz swoją drogę od totalnego amatora, który ledwo ogarnia zakręty, aż do mistrza kierownicy, który potrafi wyprzedzać nawet własne myśli. Po drodze zbierasz hajs (czyli wirtualną kasę, ale serio, kto by tam liczył), żeby kupować ulepszenia – silniki, opony, zawieszenie, a nawet coś, co nazywają trwałością – co brzmi jak magiczne zaklęcie, ale w praktyce oznacza, że Twój samochód mniej się rozlatuje po każdej glebie.
Sterowanie w grze to bajka: strzałki na klawiaturze albo klikalne guziczki na ekranie. Tak proste, że nawet Twój dziadek, który uważa, że komputer to czarna magia, ogarnie. A jak już ogarniesz, to możesz zacząć myśleć strategicznie – jakie opony wybrać do błota, a jakie do asfaltu? Bo uwaga, ta gra nauczy Cię, że nie każdy teren to tylko kolejne jadę szybko i mam nadzieję, że się uda. Czasem trzeba pomyśleć, a nie wcisnąć gaz do dechy jak szalony kierowca w filmie akcji.
Najlepsze jest to, że możesz wybrać różne tryby: od samotnych pędów na czas, przez klasyczne wyścigi, aż po PvP, czyli starcia z innymi graczami. Idealna okazja, żeby sprawdzić, czy Twoi kumple naprawdę są kumplami, czy tylko udają, jak zabierają Ci najlepsze auta i pokazują, kto tu jest królem szosy. Zresztą, nic tak nie cementuje przyjaźni, jak wspólne potyczki o pierwsze miejsce, prawda?
Podsumowując, Ewolucja samochodu to taki miks symulacji i szaleńczych wyścigów, który wciąga jak dobre memy na fejsie. Masz tu wszystko: upgrade’y, różne trasy, różne auta i frajdę po pachy. A najlepsze? Nie musisz być mistrzem kierownicy, żeby się dobrze bawić – wystarczy trochę luzu, chęć do ścigania i poczucie humoru, kiedy znów wylądujesz w rowie (co, uwierz mi, zdarza się częściej, niż byś chciał).
