Ej, serio, jeśli masz ochotę na coś, co z jednej strony zmusi Twój mózg do gimnastyki, a z drugiej pozwoli poczuć się jak odkrywca podwodnych skarbów bez wychodzenia z kanapy – Jewel Aquarium jest jak znalazł! Wyobraź sobie kolorowy, bajeczny świat oceanu, gdzie zamiast meduz możesz łapać perełki i łączyć je w trójki lub więcej – i tak non stop, aż palce będą Ci śmigać szybciej niż w finale Mam talent.
Ta gra logiczna to nie żarty – wymaga sprytu i spostrzegawczości, a jak się rozkręcisz, to poziomy robią się tak wymagające, że nawet Sherlock Holmes miałby zagwozdkę (no dobra, może trochę przesadzam, ale serio!). Każda plansza to jak inna morską przygoda – czasem trzeba improwizować, czasem planować jak strateg wojenny, a czasem po prostu rzucić się na perełkową panikę, bo zegar tyka i nie będzie Cię czekał.
Muszę przyznać, że pierwsze minuty z Jewel Aquarium przypominały mi wycieczkę do akwarium, gdzie zamiast rybek oglądasz jak perełki robią sztuczki – serio, grafika i efekty dźwiękowe są tak bajkowe, że niemal czujesz chlupot fal i morską bryzę (a przynajmniej ja tak sobie wyobrażałem, grając w piżamie o 3 nad ranem). No i ta muzyka! Idealna do relaksu, chyba że jesteś w trybie zdobądź ten level za wszelką cenę – wtedy zaczynasz ją traktować jak wojenne bębny mobilizujące do zaciętej walki z czasem.
Ogólnie Jewel Aquarium to taka gra, która sprawdza, czy Twoi znajomi to faktycznie kumple, bo w trybie rywalizacji PvP poczujesz, jak z perełek robi się wojna nerwów o każdy punkt. Ale też spokojnie możesz się zanurzyć solo, próbując pobić własny rekord i nie zwariować od tych wszystkich kolorów i dźwięków.
Podsumowując: jeśli chcesz trochę mózgu nakręcić, trochę się pośmiać (bo serio, momentami ta gra potrafi zaskoczyć absurdalnymi combo), i przeżyć podwodne przygody bez zamoczenia spodni – Jewel Aquarium jest jak paczka najlepszych gum do życia. Wskakuj, łącz perełki, baw się dobrze i pamiętaj – nie daj się wykończyć czasowi, bo to on jest tu największym rekinem!
