Siadaj wygodnie, bo za chwilę wciągnie Cię świat Ragdoll Swing – gry, gdzie Twoja lalka (tak, ta miękka i gibka jak gumowa kurczak na wietrze) próbuje dotrzeć do mety, unikając przeszkód śmiercionośnych niczym ninja na urlopie!
Twoim zadaniem jest pomóc tej biednej, lekko pokręconej lalki nie tylko biegać, ale przede wszystkim kołysać się na linach z gracją, jakby to był park linowy dla akrobatów-amatorów. Bo serio, kto by pomyślał, że bujanie się na linie może być takie... wyczynowe? I nie zapomnij o platformach – odbijaj się od nich jak piłeczka ping-pongowa na speedzie, żeby prześlizgnąć się przez każdy poziom, nie zgarniając po drodze żadnego game over.
Z początku myślałem, że to kolejna nudna gierka, ale po pierwszych pięciu minutach miałem mały atak śmiechu, bo ta fizyka – serio, lalka potrafi się wygiąć jakbym ją sam zaplątał w sznurówki, a ona nie chce się rozplątać. To trochę jak moja próba zawiązania sznurówek o poranku – chaotyczne, ale da się przeżyć.
A najlepsze? Po pokonaniu pierwszych 10 poziomów możesz odblokować nowe postacie. Tak, teraz możesz mieć całą ekipę dziwnie skaczących figurek, które razem tworzą surrealistyczny cyrk na ekranie. Idealna gra, żeby sprawdzić, jak się trzyma Twoja cierpliwość, kiedy nagle trzeba precyzyjnie wyważyć każdy ruch, a lalka wygląda jakby właśnie wypiła trzy kawy na raz.
Więc jeśli masz dość zwykłych gier, gdzie skaczesz i zbierasz monety jak opętany, Ragdoll Swing to taka odjazdowa kombinacja zręczności i śmiechu, która przypomina, że nawet plastikowa lalka może mieć swoje życie i problemy – tylko trochę bardziej kołysane na linie niż Twoje w poniedziałkowy poranek. Gotowy na niezły ubaw i trochę gimnastyki palcem po ekranie? Lecimy!