Ej, słyszałeś o Squid Challenge 2? To taka gra, która mówi: Hej, masz ochotę na survivalowy rollercoaster, gdzie na końcu czeka kasa i sława, albo... no cóż, porażka? Brzmi trochę jak reality show, ale bez kamer i z większą ilością strachu – taki współczesny Survival Squid, ale podkręcony do potęgi drugiej!
Wyobraź sobie, że wchodzisz do świata, gdzie wyzwania gry w kalmary to nie tylko zabawa – to prawdziwy test na szczęście, wytrwałość i, co najważniejsze, zdrowie psychiczne (bo serio, czasem czujesz, że zaraz zwariujesz). Każde zadanie jest jak kolejna runda w totka, tylko że zamiast kieszonkowego możesz zgarnąć nagrodę finansową i... no, trochę tej sławy, która sprawi, że Twoi znajomi zaczną Cię traktować jak legendę albo przynajmniej trochę mniej olewają na fejsie.
Gra jest tak wciągająca, że serio, kilka razy miałem ochotę rzucić padem w kąt (ale wtedy przypomniałem sobie, że pad kosztuje więcej niż mój ostatni obiad). Squid Challenge 2 to idealny sposób, żeby sprawdzić, czy Twoi ziomkowie to faktycznie ekipa, czy tylko ludzie, z którymi fajnie się piwo pije, ale w stresie albo walce o loot każdy idzie w swoją stronę. Bo tutaj jest tylko jeden zwycięzca – i szczerze mówiąc, to trochę jak w życiu, tylko bez kolejki do kasy w Biedronce.
Nie myśl, że to prościzna – nawet nie wiem, czy to przez stres, czy poziom trudności, ale moje serce biło jak w maratonie, a palce ślizgały się po ekranie jak ninja na lodzie. Generalnie, jeśli masz ochotę na dawkę adrenaliny, śmiechu (czasem przez łzy) i trochę zdrowego szaleństwa, Squid Challenge 2 to jest to! A jak przegrasz – no cóż, zawsze możesz powiedzieć, że próbowałeś i masz teraz najlepszą wymówkę, żeby nie wyjść z domu. Kto by się nie zgodził?
