Siemanko! Gotowy na jazdę, która wciąga bardziej niż poranna kawa? Car Eats Car Evil Cars to taka mieszanka wyścigów, bicia się na czterech kółkach i strategicznego myślenia, że aż głowa mała! Wyobraź sobie, że samochody mają własne osobowości i nagle robi się z nich banda rozkrzyczanych, szalonych kierowców, którzy uciekają przed złymi autami pragnącymi je... pożreć? No dobra, może nie dosłownie, ale zdecydowanie próbują je zniszczyć!
Twoim zadaniem jest przejęcie kontroli nad własnym, customizowalnym autem, które nie tylko pędzie po szalonych trasach, ale też będzie nabić parę razy przeciwnikom – oczywiście z klasą. Po drodze zbierasz power-upy, paliwa i klejnoty, bo wiadomo – bez kasy i paliwa daleko nie zajedziesz, a wrogowie nie śpią! Jazda przypomina trochę mieszankę szalonego rajdu z areną walki. Podskoki, pułapki, nieprzewidywalne przeszkody – tu nawet Twój pies by się pogubił, serio.
Sterowanie? Prościzna! Strzałki lub WASD i już kręcisz kółkiem niczym kierowca Formuły 1 po torze Monako. A jak chcesz pokazać, kto tu rządzi, to wciskasz spację i odpalasz specjalne umiejętności albo bronisz się przed bandą wrogów. Wiesz, taki mały pakiet strategiczny, żeby nie było nudno. No i hej – walka na drodze nigdy nie była tak odjechana i zabawna!
Klimat gry to istna petarda kolorów i chaosu, jakby ktoś wrzucił na jedno pole bitwy wszystkie kreskówki Disneya i jeszcze dorzucił szczyptę szaleństwa z kreskówki o Buggsie Bunnym. Czuć tam totalną swobodę i luz, mimo że ścigasz się z wrogiem, który nie ma zamiaru odpuścić ani na chwilę. Czasem aż żałowałem, że nie mam popcornu pod ręką – trzymające w napięciu momenty są na porządku dziennym.
Najlepsze? Możesz sprawdzić, czy Twoi kumple to naprawdę kumple, bo tryb PvP to totalna petarda – niby grasz razem, a zaraz zaczyna się walka o każdy loot i nie wiadomo, kto tu kogo przechytrzy. Mistrzostwo świata w testowaniu przyjaźni na wytrzymałość! W końcu kto by nie chciał zobaczyć znajomego, który nagle zamienia się w psychopatycznego kierowcę?
Podsumowując, jeśli chcesz przeżyć wyścig przepełniony akcją, pościgami, bitkami i totalnym odlotem, to Car Eats Car Evil Cars jest jak najbardziej dla Ciebie. Ja przynajmniej nie mogłem oderwać się od ekranu, bo raz, że śmiesznie, dwa – adrenalina jak przy skoku na bungee (tylko bez skakania i z dwoma pedałami więcej). Więc wskakuj za kierownicę, popędź w stronę przygody i pamiętaj – w tej grze nie chodzi tylko o to, kto pierwszy na mecie, ale kto wyjdzie z niej cało (i z humorem na twarzy)!