Gotowy na niezły ubaw i sprawdzenie, czy masz rękę do rzucania nożami, a nie tylko do jedzenia z nimi? Knife Up to taka casualowa arcade’owa perełka, która łączy w sobie zręczność, precyzję i timing – czyli wszystko to, co sprawia, że czujesz się jak ninja z kuchni, tylko bez konieczności mycia tych noży potem.
W Knife Up wcielasz się w zwinnego bohatera, który zamiast bułek czy kromek rzuca nożami w... obracający się cel. Tak, dobrze słyszysz – twoim zadaniem jest trafić w ten cel, ale uwaga! Nie wolno ci trafić w żaden z wcześniej wbitych noży, bo wtedy możesz się pożegnać z kolejnym leveliem i swoją godnością. Precyzja i timing to tutaj klucz do sukcesu – rzucasz nożem dokładnie wtedy, kiedy cel pokazuje swoje słabe punkty, a nie wtedy, gdy akurat kręci się jak karma kota na dobranoc.
Nie myśl, że to tylko jakaś bezmyślna siekanka. Knife Up ma nawet swoją fabułę! No, może nie jak w telenoweli, ale opowiada o początkującym miłośniku rzucania noży, który marzy, by zostać mistrzem precyzji. Po drodze napotykasz coraz to dziwniejsze cele i środowiska – serio, czasem zastanawiałem się, czy rzucam nożami w tarczę, czy może w wirujący talerz spaghetti. Każdy level to nowa dawka wyzwania i frajdy, a z każdym trafionym rzutem odblokowujesz nowe, coraz bardziej wypasione noże. Bo w końcu kto nie lubi mieć kolekcji nożyków, które wyglądają jak z filmu akcji?
Sterowanie jest tak proste, że nawet twoja babcia, która pomyliła pilota od telewizora z telefonem, da sobie radę. Klikasz lub stukasz, kiedy czujesz, że to TEN moment na rzut nożem. Ale uwaga – im dalej w las (czytaj: dalej w levels), tym tarcza kręci się szybciej, a ty musisz mieć refleks jak kot, który właśnie zobaczył laserowy punkt. A jak ci się uda trafić za pierwszym razem? Gratulacje, jesteś bohaterem dnia – przynajmniej w Knife Up.
Podsumowując, Knife Up to taki idealny sposób na zabicie czasu (i kilku nerwów), gdy potrzebujesz czegoś lekkiego, ale z pazurem. Gra jest na tyle wciągająca, że zanim się obejrzysz, twoje noże będą latać szybciej niż plotki na osiedlu. I pamiętaj – to nie jest zwykłe rzucanie nożami, to sztuka! Albo przynajmniej coś, co będzie cię śmieszyć, gdy spudłujesz po raz setny (z własnej winy, oczywiście).