Ej, słuchajcie! Wpadłem ostatnio na coś, co nazywa się 360 Connect i serio, to nie jest kolejna nudna gierka, gdzie klikasz i patrzysz, jak Twój bohater stoi i nic nie robi (no, chyba że sam chcesz, ale wtedy to już Twoja sprawa). Ta gra to jak randka z całym światem – łączy Cię z wirtualną rzeczywistością tak, że aż zacząłem podejrzewać, czy nie siedzę w jakimś Matrixie, tylko bez tych czarnych okularów i dramatu.
Generalnie, 360 Connect to taki magiczny rollercoaster, gdzie zdobywasz wirtualne doświadczenie, które nie tylko robi wrażenie na Twoim profilu, ale też pozwala Ci być coraz bardziej kozakiem w grach. No serio, rozwijasz swoje umiejętności, jakbyś był na kursie ninja albo czarodzieja (albo obu naraz, bo czemu nie?). Wyruszasz na wyprawę po fantastycznych światach – pełnych zagadek i tajemnic, które dadzą Ci popalić bardziej niż kawa o 6 rano. A z tymi nowymi zdolnościami to już w ogóle – przeciwnicy płaczą, a Ty się śmiejesz (no dobra, czasem też klękasz, ale to detal).
A teraz najlepsze – 360 Connect to nie jest samotna misja w stylu idź tam, zbierz tamto, wróć i powtórz. Tu wchodzisz do drużyny, czyli z kumplami lub nieznajomymi, z którymi możesz się pośmiać, popłakać (ze śmiechu, jasne) albo po prostu razem zdziałać cuda. Wspólna walka z przeciwnikami, odkrywanie sekretów i zgarnianie nagród? Idealne, żeby sprawdzić, czy Twój ziomek naprawdę jest ziomkiem, czy tylko udaje – bo w trybach kooperacji i PvP prawda wychodzi jak na dłoni, a loot czasem bardziej dzieli niż 500+ na rodzince.
Gra też wizualnie nie daje po oczach w złym sensie, tylko raczej w takim wow, jak ładnie, a ja tu w kapciach i z przekąską. Grafikę masz tak wciągającą, że zapominasz o świecie realnym (co się czasem przydaje, a czasem nie…), a dźwięki? No cóż, czasem moje uszy się buntowały, ale hej – przynajmniej wiem, że coś się dzieje. To trochę jakkawa na imprezie – pobudza i nie pozwala zasnąć.
Podsumowując: jeśli chcesz mieć wirtualnego kumpla, który nie będzie narzekał na Twoje żarty, chcesz trochę adrenaliny, trochę śmiechu i trochę epickich momentów, to 360 Connect jest właśnie dla Ciebie. Złap myszkę, zapnij słuchawki i wskakuj do tej cyfrowej przygody. A kto wie – może odkryjesz w sobie nowego mistrza gry albo przynajmniej kogoś, kto potrafi wygrywać bez wylewania nadmiaru kawy na klawiaturę.